Shater - 23-12-2011 18:46:21

Od niedawna wyzwolona ze szponów ryboludzi. Mieszkańcy z tego powodu są szczęśliwi. W ratuszu bardzo rzuca się w oczy plakat "Kociej złodziejki Nami".

Saya Kagetsuki - 23-12-2011 20:23:25

Pierwsze kroki, jak każdego dnia,  skierowała do swojego ulubionego baru. Spokojnie otworzyła drzwi i lekkim ruchem ręki  pozdrowiła barmana. Wszyscy goście znajdujący się w lokalu, przyglądali się ślicznotce, która przed chwilą weszła. Gdyby tylko mogli dobraliby się do niej. Pistolety, które trzymała u swojego jasno dawały im do zrozumienia że lepiej z nią nie zadzierać. Jak zwykle zajęła swoje ulubione miejsce przy barze i zwróciła się do mężczyzny w średnim wieku stojącego za barem.

"To samo co zwykle " rzuciła od niechcenia.

Kyushou - 23-12-2011 20:31:32

(Wiem, że wyszło długo i dużo. Na drugi raz postaram się krócej ^.^")

   Do portu w Wiosce Kokoyashi przybył kolejny statek, jeden z wielu i niewyróżniający się niczym, na pierwszy rzut oka. Na jego pokładzie podróżował Kyushou, który planował wrócić do swojej rodzinnej wioski, niestety musiał to zrobić z przesiadką. Podróż na pokładzie statku "Kiriyo" rozpoczął na West Blue, na wyspie Torino, gdy zabrał się na jego pokład w roli lekarza, co pozwoliło mu zmniejszyć koszty podróży. Podest został opuszczony na ląd i zaczęło się wyładowywanie towarów. Wraz z marynarzami, którzy znosili kolejny ładunek na ląd, ze statku wyszedł ciemny Blondyn o wzroście 170 cm, dobrze zbudowany i stanął obok podestu. Rozejrzał się dookoła i przeciągnął, "Minęły całe dwa lata, a East Blue jakie było takie jest" powiedział sam do siebie i się uśmiechnął, "W sumie to dobrze...". Nagle jeden z marynarzy, z którymi podróżował krzyknął do niego "Hej, Panie Lekarzu!". Był to z wyglądu młodszy od niego, umięśniony jegomość z trochę tępym, ale przyjaznym wyrazem twarzy. "Mówiłem, wystarczy Kyushou", 18-latek odpowiedział wesołym tonem i się uśmiechnął, na co jego kolega z pokładu odwzajemnił tym samym.
-"Chciałem podziękować za wspólną podróż, naprawdę, trudno o lepszego lekarza." - powiedział po chwili.
-"Dziękuję, mi też bardzo miło się podróżowało, jesteście bardzo zgraną miłą załogą." - padła odpowiedź.
W tym momencie pokazali się wszyscy członkowie z załogi i padło jedno grupowe "Dzięki" a za chwilę za pokład wyszedł kapitan, który widząc zbiorowisko powiedział "A co tu się dzieje psubraty?" oraz podszedł do balustrady. Był to wysoki, dobrze zbudowany człowiek o kruczoczarnych włosach i brodzie w wieku na oko 35-40 lat. "A to Ty." powiedział, gdy zobaczył naszego Kotka.
-"Dziękuje za zabranie mnie na statek Kapitanie" - Kyushou podziękował wesoło.
-"Heh, nie ma za co. Ale zamiast mi dziękować lepiej na siebie uważaj, zwłaszcza na morzu" - Kapitan odpowiedział próbując być szorstkim, ale nadal dało się wyczuć, że również polubił tego Blondynka.
-"Proszę się nie martwić, będę" - odsalutował i pomachał marynarzom na pożegnanie, zarzucił kaptur swojego płaszcza na głowę chowając uszy oraz skierował swoje kroki w stronę miasta.
   Chciał się najpierw zrelaksować i odpocząć po podróży, a nie było lepszego miejsca by zrealizować ten zamiar jak bar, nawet gdyby to oznaczało tylko siedzenie na tyłku. Skierował więc swoje kroki w stronę miasta w celu znalezienia owego budynku oraz odwiedzenia go. Wioska nie wyróżniała się jakoś swoim wyglądem, dwie linie budynków z naturalną, udeptaną drogą po środku. Ludzie chodzili z miejsca na miejsce, wioska przywitała go ogólną krzątaniną i życiem. "Pewnie ma to związek z odbudową innej wioski, która leży niedaleko stąd" pomyślał Kyushou i ruszył przed siebie wypatrując poszukiwanego budynku. Po chwili znalazł i skierował swe kroki w odpowiednią stronę. Wszedł do środka, młody, dobrze zbudowany mężczyzna okryty ciemnogranatowym płaszczem z kapturem. Wnętrze budynku było jasne i przestrzenne, oprócz lady, za którą stał barman, znajdowało się kilka okrągłych stolików. Podszedł do barmana i powiedział spokojnym tonem "Mleko proszę", na co mężczyzna podający wszelkie trunki nieco się zdziwił, ale podał zamówienie. Gdy Kyushou otrzymał swój napój, wypił jeden łyk i odetchnął, co mogło oznaczać tylko jedno rozluźnienie i przyjemność.

Saya Kagetsuki - 23-12-2011 21:36:17

Spokój, jaki panował do tej pory w barze, został skutecznie przerwany przez pojawienie się dość osobliwie wyglądającej persony. Wszyscy obecni w barze skierowali wzrok na nieznajomego i szeptem wymieniali między sobą uwagi na jego temat. Saya, mocno poirytowana, że ktoś przerywa jej delektowanie się ulubionym trunkiem. Podniosła wzrok znad swojej szklanki i odwróciła się by zobaczyć, kto wzbudził aż tak ogromną ciekawość miejscowych. Jej oczom ukazała się postać młodego mężczyzny, dobrze zbudowanego, okrytego ciemnogranatowym płaszczem z kapturem zasłaniającym całą jego twarz. Nieznajomy podszedł do baru całkiem ignorując siedzącą przy nim Kagetsuki i poprosił barmana o ...

"Mleko?...Co proszę ? Nie to chyba jakaś kpina" Pomyślała dziewczyna ledwie powstrzymując się by nie wybuchnąć śmiechem na cały bar. Gdy się uspokoiła zwróciła się do barmana"Jeszcze raz to samo co wcześniej". Barman nalał dziewczynie kolejną szklankę rumu. Saya odezwała się w końcu do nieznajomego i z drwiną w głosie zapytała "Widzę że nie nauczono cię jeszcze jak się pije naprawdę chłopcze ?

Kyushou - 23-12-2011 22:50:52

Spokojnie i bez pośpiechu wypił kolejny łyk, po czym odwrócił głowę w stronę nieznajomej. Jej oczom ukazała się para czerwonych oczu o zwężonych kocich źrenicach oraz chyba za bardzo wyrośnięte kiełki, które można było zobaczyć tylko po części, gdyż chłopak uśmiechnął się lekko kącikiem ust. "Albo po prostu mleko jest smaczniejsze od rumu." odpowiedział spokojnym i luźnym tonem, po czym upił kolejny łyk swego "trunku", cały czas patrząc na nią z nutą zaciekawienia. "Jest i taka możliwość, nieprawdaż?" to zdanie zakończył kolejnym łykiem mleka.

Saya Kagetsuki - 24-12-2011 00:47:30

"Nie zaprzeczam. O gustach się nie dyskutuje prawda ?. Odpowiedziała dziewczyna nie tracą ani przez chwilę swojej zaczepnej postawy wobec nieznajomego. "Co kto woli prawda. Ale nie myśl sobie że ktokolwiek będzie traktował cię poważnie." Stwierdziła wychylając kolejną szklankę trunku. Saya skinieniem ręki przywołała barmana by ten polał jej jeszcze raz. "Zastanawia mnie co cię sprowadza do takiego miejsca jak to. Mam nadzieje że nie szukasz kłopotów ".

Kyushou - 24-12-2011 01:01:04

Skończył jedną szklankę i poprosił o drugą. Saya może zauważyć, że pazurki też ma nienaturalnie wyrośnięte, ale to nie jedyna co może w nich ciekawić, są takie bardziej... Zwierzęce. "Sądzę, że są też inne sposoby by przekonać kogoś innego by brał Cię na poważnie, choć prawdą jest, że na niektórych działa tylko próba "głowy do alkoholu"" odpowiedział jej, gdy upił kolejny łyk z drugiej szklanki. Ciągle się na nią patrzył tym samym wesołym i ciekawskim wzrokiem, ale jego zachowanie zdradzało, że chyba nie zrobiła na nim takiego wrażenia jak by chciała. " A co mnie sprowadza? Wracam do domu.", upił łyk. "Niestety nie mogłem znaleźć bezpośredniego statku, więc musiałem płynąć z przesiadką", wypił drugą szklankę do końca i poprosił o trzecią. A Ty, pochodzisz stąd, czy też przejazdem? zapytam zwykłym dla siebie luźnym tonem.

Shater - 24-12-2011 01:09:08

Po długiej i niesamowitej podróży w końcu dopłynąłem do pierwszego przystanku w mojej krótkiej jak i niesamowitej przygody. Wioska Kokoyashi troch ta nazwa nasuwa mi na myśl że założyciel wioski uwielbiał kurczaki, ale znając życie to pewnie wzięte to jest z innego języka którego nie znam. Dobra dosyć tych nie logicznych jakże i nie na miejscu przemyśleń.
Będąc na dziobie obserwowałem całą operacje przybijania statku do brzegu. Podobało mi się jak wszyscy razem pracowali jak jedno ciało żeby zapanować nad takim wielkim pojazdem. Kidy opuszczono trap wyszedłem jako jeden z pierwszych.
Wioska wyglądała na małą ale i tętniącą życiem. Po długiej podróży zrobiłem się spragniony, więc udałem się w poszukiwaniu najbliższego Baru. W środku panowała dziwna atmosfera do o koła mężczyzna w czarnym płaszczu i kobiety z dwoma rewolwerami przy pasie. :) Ciekawy jestem co będzie dalej, więc usiądę gdzieś z boku żeby im nie przeszkadzać.

Saya Kagetsuki - 24-12-2011 22:16:53

"Ewidentnie ma mnie gdzieś." Pomyślała dziewczyna, zaciskając dłoń na szklance. "Jeszcze nikt do tej pory nie rozmawiał ze mną tak lekceważącym tonem. ". Wkurzona dziewczyna, siląc się na dość spokojny ton odpowiedziała na pytanie zadane przez rozmówcę."Tak jestem stąd dokładniej z sąsiedniej wioski Gosa. Ostatnimi czasy mieszkańcy wioski jak i całej wyspy przeszli naprawdę wiele. Próbują na nowo poukładać sobie życie. Ale właściwie po co ja ci o tym wszystkim mówię. Jesteś tu tylko gościem i mało cie to pewnie obchodzi " Dodała, a w jej głosie wyraźnie było słychać nutkę cynizmu.

Kyushou - 25-12-2011 01:43:40

Bynajmniej źle odebrała jego zachowanie, gdyż nie miał jej gdzieś, a zwyczajnie luźno podchodził do rozmowy, ponieważ nie widział sensu w spinaniu się czy jakimś innym nienaturalnym zachowaniu podczas zwykłej koleżeńskiej rozmowy w knajpie. Gdy mówiła patrzył na nią uważnie popijając mleko, lubił utrzymywać kontakt z rozmówcami.
-Tak, słyszałem o tym... Niektórzy Ryboludzie są niezwykle okrutni i narcystyczni, twierdząc, że są rasą nadrzędną, podczas gdy zachowują się w jeszcze bardziej zwierzęcy sposób od ludzi, prawda?" -
Przymknął na chwilę oczy, gdy wypijał większy łyk odchylając lekko głowę do tyłu. Gdy skończył spojrzał na nią jakby oczekując odpowiedzi na jego pytanie nie wiadomo czy z ciekawości, czy innych powodów. Jednak nie pozwolił jej odpowiedzieć, dodając po chwili:
-A jeśli chodzi o to czy mnie to obchodzi, czy nie, to uważam, że nie należy być obojętnym na los drugiego człowieka, właśnie dlatego zostałem tym kim jestem - wypił łyk - Choć oczywiście nie zawsze można coś zrobić...
Tym razem już umilkł patrząc na swoją rozmówczynię wesoło ciekawskim wzrokiem. Sprawiał wrażenie osoby, która albo nie obawia się świata i życia, albo nie jest świadoma zagrożenia tego typu, choć oczywiście nikt nie mówi, że Saya lub ktoś inny miałby go zaraz napaść.

Shater - 25-12-2011 12:14:00

Spodobała mi się ich konwersacja i wpadłem na szalony pomysł.Powoli podniosłem się z krzesła, podszedłem do baru jakby to co się dzieje mnie interesuje. Kiedy byłem przy barze stanąłem centralnie między nich i powiedziałem do bramana
- Barman poproszę wody i śledzia w śmietanie.- Mówiąc to byłem bardzo poważny i wszyscy wiedzieli że nie żartuje.

Saya Kagetsuki - 25-12-2011 22:14:06

"Widzę że czujesz się naprawdę pewnie. Są jednak rzeczy na tym świecie, których nigdy nie można być pewnym." Dziewczyna powoli wyciągnęła zza pasa jedną ze swoich broni i wymierzyła ją prosto w skroń chłopaka. Druga ręka zaś, gotowa była do użycia drugiego pistoletu. "I to jest właśnie jedna z nich". .Na jej twarzy pojawił się krzywy uśmiech, który zwiastował tylko jedną rzecz. Kłopoty. Ogromne kłopoty.

Kyushou - 25-12-2011 22:40:14

Jego wzrok zmienił się na bardziej skupiony, odstawił szklankę na ladę, wydając z siebie coś co przypominało "Hmm...". Obrócił się w stronę Saya'i, zaś jego uśmiech stał się troszkę zaczepny. Nagle, nie wiadomo jakim cudem, ani kiedy zniknął, a dokładniej mówiąc zsunął się z krzesła w dół, wykorzystując pewnego jegomościa, który stał między nimi i kontuar jako punkt zaczepienia. Jednocześnie w tym samym momencie podciął nogi Saya'i, tak by nawet nie miała czasu na jakąkolwiek reakcję, a trzeba przyznać skubaniec był szybki i zwinny, zupełnie jakby był nie tylko człowiekiem.

Shater - 25-12-2011 22:45:02

Zasłoniłem Saye swoim ciałem żeby nie upadła na podłogę i przy pomocy nunchako złapałem nieznajomego przy ich pomocy i całą trójką zaczęliśmy lecieć w stronę ziemi. Przez chwilę Saya była otoczona przez 2 męskie ciała i nie było do uniknięcia to że zaraz nie będzie na jednym z nich spoczywać, a tuż nad nią drugi z którym niedawno się kłóciła.

Kyushou - 25-12-2011 23:07:42

Cóż, tego się średnio spodziewał, gdy tylko trzecia postać się ruszyła, puścił ją, jednak nie był przygotowany, by się zaprzeć przed pociągnięciem jego nadgarstka za pomocą nunchako. Swoją poprzednią akcją przewrócił krzesło, na którym siedział i za jego pomocą utrzymał w miarę pionową postawę, jednak fioletowo włosy pokrzyżował mu te plany. W wyniku całych tych "manewrów" wylądował na Saya'i, a dokładniej na jej plecach. Cała sytuacja wyglądała dziwnie, zwłaszcza, że w jej efekcie Kyushou leżał na Saya'i i opierał się rękoma o podłogę, zaś Saya leżała na nunchakowym gościu. Wydarzyła się również pewna rzecz, która uczyniła to widowisko jeszcze ciekawszym, mianowicie Amatorowi Mleka spadł kaptur. W rezultacie światło dzienne ujrzały jego ciemne blond włosy oraz... Czarne Uszy Pantery!

Saya Kagetsuki - 26-12-2011 00:23:25

Spojrzenie dziewczyny i chłopaka o fioletowych włosach spotkało się w tym samym momencie. Jedyna myślą jaka kołatała się w głowie dziewczyny, było to by wyrwać się z tej jakże jednoznacznej sytuacji jak najszybciej. Trzymając nadal pistolet w ręku wymierzyła go w twarz fioletowo włosego, natomiast "kociaka" poczęstowała mocnym uderzeniem z łokcia w twarz. Niewiele myśląc sięgnęła po drugi ze swoich rewolwerów i wycelowała w chłopaka z kocimi uszami. "No to panowie co teraz". Powiedziała oddychając ciężko. Na jej twarzy malował delikatny uśmieszek. W każdej chwili mogę wpakować wam kulkę między oczy,  ale mam nadzieje że się jednak dogadamy prawda ?

Kyushou - 26-12-2011 00:38:19

Cóż, sytuacja faktycznie była jednoznaczna i zapewne wiele osób obecnych w barze przyglądało się jej z ciekawością, o ile nie doszło kilka nowych na wieść o rozróbie. Kociak, który dotychczas leżał na Saya'i, chciał wstać wykorzystując ręce, jednak nie zdążył i oberwał łokciem w twarz, co sprawiło, że w sumie zmienił miejsce położenia z "pleców blondynki" na "podłogę knajpy". I pewnie nie miałby nic przeciwko temu, by tam leżeć, gdyby nie fakt, iż usłyszał dźwięk wyciągania pistoletu z kabury. W świetle takiego obrotu spraw szybko przekręcił na plecy, potem oparł się jedną ręką o ziemię, odbił się nią stając na dwóch nogach i nadając swemu ciału ruch obrotowy, co sprawiło, że w ułamku sekundy znalazł się za dziewczyną. W wyniku takiego ruchu odsłonięta została kolejna ciekawa część jego ciała, gdyż siła odśrodkowa sprawiła, że zza płaszcza wyłonił się czarny ogon, który co bardziej spostrzegawczy i uważni mogli zauważyć.
-"Myślę, że na pewno." - odpowiedział jej swym wesołym tonem.

Shater - 26-12-2011 00:52:20

Szatański Owoc
Używam mocy szatańskiego owocu na współprace z barmanem.
Powoli wstaję wszystko jest zatrzymane i nie muszę się śpieszyć. Staje na przeciwko dziewczyny i mówi - " I co teraz nie jesteś taka mocna kiedy nie możesz nawet za mną nadarzyć. - Uśmiechną się szatańsko zabrał jej broń i pasek od spodni następnie umieścił je w dłoni blond włosego kota o czarnych uszach. Po czym wrócił na swoje miejsce.
Wyłączam moc Szatańskiego Owocu
- " Świetna sztuczna neko musisz mnie kiedyś tego nauczyć" -

Ysil Erve - 26-12-2011 00:55:18

Sytuacja była napięta jak struna w nieźle nastrojonych skrzypcach... Kobieta o dość szelmowskich manierach mierzyła właśnie do obu mężczyzn, którzy jeszcze przed chwilą zwalili się na ziemię. Dodatkowo ów kotowaty przyjemniaczek okazał się być dość ciekawym okazem jeżeli chodzi o jego aparycję. Cała ta sytuacja może zostałaby rozładowana gdyby nie jeden fakt. Widać w międzyczasie komuś nie spodobała się ta sytuacja i wybiegł na ulicę... Oczywiście kto by to zauważył? Po chwili do baru wkroczyło trzech marynarzy z Chorążym. Mężczyzna miał średniej długości ciemny zarost i typowy, stylizowany kolorystycznie na Marines - bikorn. Po chwili mężczyzna odchrząknął i wyjął szablę z pochwy przy pasie.
- Stać w imieniu prawa! W imieniu i przywilejach nadanych mi przez Marynarkę oskarżam was o rozbój i zakłócanie porządku!
Mężczyzna był wyraźnie groźnym i zaprawionym w bojach marynarzem. Raczej nie przyjąłby zwykłego "nie" jako odmowy czy zaprzeczenia. A tym bardziej nie poddałby się bez walki. Marynarze po chwili wymierzyli w nich swoje karabiny.

Kyushou - 26-12-2011 01:07:55

Cóż, Kyushou, stał tak, w sumie nie wiedząc nawet skąd ma broń i pas blondynki i już miał dowiedzieć się jaka będzie jej reakcja, gdyby nie fakt, iż do baru wkroczyli Marines. Ci goście nigdy nie mieli wyczucia czasu, człowiek chce się rozerwać, jeszcze nic nie zniszczył a oni wpadają z tym swoim "Stać w imieniu prawa" blepleple... Jak on ich nie lubił... Ale cóż zrobić, trzeba jakoś zareagować, bo przecież nie można takich miłych gości po prostu zignorować.
-"A witam panie władzo..." - zaczął.
Jego ton był ciągle wesoły, lecz tym razem pojawiła się w nim nuta cwaniactwa, chyba nie lubił takich akcji albo inaczej, lubił kompromitować takich ludzi.
-"A można wiedzieć, za co jesteśmy zatrzymani?"
Pytanie jak najbardziej na miejscu, gdyż gdy Marines weszli do lokalu, zobaczyli lezącego na ziemi fioletowo włosego, stojącego z dwoma pistoletami i paskiem w ręce, ale nie wymierzonymi w nikogo, półczłowieka-półpanterę oraz blondynkę pomiędzy nimi, która wyglądała, jakby celowała w dwa miejsca z pistoletów, tylko owych pistoletów nie miała.

Saya Kagetsuki - 26-12-2011 01:17:51

"Cholera no ładnie" Saya przeklęła szpetnie."Ktoś musiał ich zawiadomić, z pewnością jeden z gości. " Odruchowo sięgnęła po broń, jednak szybko się zorientowała że kotowaty trzyma w swych rękach cały jej ekwipunek. Nie myśląc wiele wolnym krokiem podeszła do Kociaka i nie spuszczając przy tym wzroku ze stojącego przed nimi oddziału. "Zaklinam cię na wszystko, oddaj mi moją broń i amunicje. Obiecuję ci że jak tylko wyjdziemy z tego cało rozliczymy się jak należy. Każdy pójdzie w swoją stronę i wszyscy będą zadowoleni. Zgoda"

Kyushou - 26-12-2011 01:25:04

Gdy Saya do niego podeszła, spojrzał na nią zaciekawionym wzrokiem i nagle sobie przypomniał, że przecież trzyma jej uzbrojenie. Gdy miał już coś powiedzieć, ona mu przerwała. Wysłuchał jej uważnie, a gdy skończyła, oddał jej pistolety i broń jak gdyby nigdy nic ze słowami na ustach wypowiedzianych tonem takim, jaki to miał w zwyczaju "Proszę" oraz zakończonych miłym uśmiechem. Gdy to zrobił odwrócił się w stronę Marines, bądź co bądź celowali w nich z broni palnej.
"A, i nie musimy się rozliczać, było fajnie." - dodał po krótkiej chwili, odwracając się, jakby sobie nagle przypomniał.
Następnie stanął znowu przodem do marynarzy, przeciągając się w międzyczasie.

Shater - 26-12-2011 01:33:39

(Do Ysil: Proszę o opis pomieszczenia i podanie odległości między Marynarzami a nami)

Powoli stałem otrzepałem się z kurzu i podszedłem do kociaka. -" Jak coś to możemy to załatwić w niecałą sekundę powiedz tylko słowo"- Po czym spojrzał w stronę Marynarzy i uśmiechną się w ich stronę. -" Drodzy panowie o co chodzi nic tu się nie dzieje. Za dużo wypiłem i upadłem na podłogę. Tamta Pani się trochę przestraszyła a Pan z kocimi uszami chciał sprzedać broń dając pasek na kabury do kompletu."-

Ysil Erve - 26-12-2011 01:46:15

Jako, że cała ekipa nie zrobiła sobie absolutnie NIC ze słów wypowiedzianych przez żołnierzy marynarki - chorąży najzwyczajniej wydał rozkaz, gdy kotowaty oddawał dziewczynie jej broń. Nie obchodziły go żadne tłumaczenia ani żadnego rodzaju pierdoły.
- Ognia!
Krótki jak trzask z bata rozkaz został wydany i w tym samym momencie trzask zamków, wystrzał kul. Każda kula poleciała w inną osobę. Jedna wprost w kota, druga w dziewczynę, a trzecia w mężczyznę z nunchako. Sytuacja była o tyle ryzykowna, że raczej nikt nie miał zamiaru nikogo słuchać, a ów oficer nie miał widać w zwyczaju pytać czy rozkazywać dwa razy.

(kolejka: Kyu, Saya, Shater - pisać po jednym poście)

Kyushou - 26-12-2011 02:02:46

Chorąży nawet nie wiedział jak ułatwił sprawę Kotowatemu. Gdy tylko Kyushou usłyszał pierwszą literę, którą było "O", na raz rzucił się na Saya'ię, by uciec kulom, jednocześnie trzymał jej broń ciągle w rękach oraz krzyknął "JUŻ!". By wypowiedzieć słowo potrzeba 0,5 do 1 sekundy, czas reakcji normalnego człowieka wynosi 1 do 2 sekund, włącznie Kicia miała 1,5 do 2,5 sekund na reakcję, był to czas wystarczający by rzucić się na dziewczynę i wylądować na ziemi, co sprawiło, że uciekł kulom.
   Gdy tylko upadł przytulił blondynkę tak, by ich ciała były równoległe oraz by nie przyblokowała go przypadkiem.
   Następnie zaczął się razem z nią turlać w stronę tłumu oraz stołu, wykorzystując pęd jaki nadał mu upadek, by być tym bardziej pewnym, że ich nie trafią.

Saya Kagetsuki - 26-12-2011 02:27:59

"Padnij" było to jedyne słowo jakie usłyszała pośród huku wystrzeliwanych pocisków. Dziewczyna ogłuszona odgłosem pocisków, padła zdezorientowana na podłogę. Kotowaty rzucił się na nią i przytulił ją mocno do siebie, ochroniąjąc ja w ten sposób przed upadkiem. Impet uderzenia sprawił, że oboje przeturlali się po podłodze. Saya nie mogła złapać tchu."Dlaczego to zrobiłeś?" Zapytała wkurzona "Przecież tak naprawdę w ogóle mnie nie znasz ? Nie rozumiem czemu narażasz swoje życie dla mnie ? To głupota." Wszystkie słowa wypowiedziała na jednym wdechu. Miała ochotę go uderzyć. Jednak to nie był czas na to. Odda mu te uderzenie później i to z nawiązką.  "Dzięki za zajęcie się moją bronią. Nie darowałabym sobie gdyby coś im się stało" Wyjęła swoje rewolwery pogładziła je z czułością, po czym włożyła je z powrotem, a pas przyczepiła do talii."To co teraz ?" Zapytała.

Shater - 26-12-2011 02:38:03

Szatański Owoc
Przy pomocy jednego z gapiów który pozwoli mi dosięgnąć Marines w pole bitwy


Kyushou i Saya zawiśli w powietrzu.
Podchodzę do wybranej prze zemnie osoby i mówię.-" Zostań tutaj ja zrobię to i owo, i nic ci się nie stanie."
Kiedy uspokoiłem gapia idę w stronę Marynarzy przekręcam każdemu z nich broń w przeciwnym kierunku tak żeby wycelować w ramie. Kiedy wszystkie bronie były ustawione jak trzeba pociągnąłem za każdy spust. po czym wróciłem do miejsca gdzie stoją moi znajomi.

Wyłączam moc Szatańskiego Owocu

Broń wystrzeliła i zraniła każdego z nich.

Ysil Erve - 26-12-2011 02:53:04

Nagle zatrzymał się czas... Wszystko stanęło w miejscu i w momencie w którym Shater nakazał gapiowi być cicho, i gdy podszedł by mocować się z ich bronią - a na bank zajęłoby mu to chwilę. Gdy stał przy jednym z Marines i dokładnie przekładał mu karabin by ten wystrzelił w jego ramię - nagle poczuł tępy ból w potylicy, a potem - jeszcze zanim zrobiło się ciemno, gdy upadał na podłogę zobaczył owego gapia jak z przerażoną miną trzymał stołek którym najwyraźniej w akcie paniki przygrzmocił Shaterowi wprost w czaszkę. Ból był tępy i bardzo, ale to bardzo wszechogarniający... Wniosek? Nigdy nie przeceniaj przerażonego człowieka. Mówi się, że matki są w stanie wyciągać dzieci spod wielkich wozów gdy te są zagrożone. A sam czas jest bardzo kapryśną rzeczą... W ujęciu fizycznym - wszystko zamierało bowiem wokoło także dźwięki, każda najmniejsza rzecz poza dwoma obiektami, lecz można je było przemieszać. Cóż więc winić biednego gapia że w przypływie paniki... Jak nie jebnął dziwaka prosto w głowę aż go mało tym ciosem nie ubił. W głowie Shatera chichotał dziwny, iście szatański śmiech... Czuł, że powoli traci kontakt z rzeczywistością - ale śmierć była odległym przeznaczeniem. Kiedy czas ruszył, jeden z marines został postrzelony, Kyu i Saya wylądowali na ziemi, Shater - leżał brocząc krwią na podłodze, a mężczyzna z okrwawionym stołkiem dysząc ciężko stał nad Shaterem. Jeden z Marines postrzelił się sam, zaś reszta pocisków utknęła w ścianie.

Shater - 26-12-2011 22:52:27

Po uderzeniu desperata obejrzałem się w jego stronę. Kiedy na niego spojrzałem wpadł mi do głowy genialny pomysł. Złapałem desperata za koszulę i rzuciłem nim w stronę marynarzy co zaoszczędzi mi dużo czasu. Po czym podniosłem krzesło usiadł na nim. Uważając że śmiesznie będzie kiedy siąde na przeciwko Marins w których nie wiadomo skąd jeden z gapiów poleci.
Wyłączam moc.

Ryuukami - 26-12-2011 22:56:48

(MG: Przejmuję mistrzowanie na prośbę Shatera, będę interweniował w ostrzejszych przypadkach, kontynuujcie...

PODSUMOWANIE:
Shater jest nieprzytomny, siadł na krześle na środku pomieszczenia, które się pod nim załamało. W Marines leci desperat. Za stołem w kącie znajdują się Saya i Kyushou. Czekam na odpowiedzi Saya'i i Kyushou, co robicie?

Odpisuję za Marines.)

Marines zostali wywaleni za drzwi. Połowa nieprzytomna wraz z żywym pociskiem, reszta podnosi się po uderzeniu.

Kyushou - 27-12-2011 18:32:24

Gdy już znaleźli się za stołem, Kyushou wyjrzał, by rozeznać się w sytuacji. Widząc, że Shater siedzi nieprzytomny na krześle i krwawi, rzucił tylko "Osłaniaj mnie...", co miało być krótką odpowiedzią na pytanie Saya'i. Jego ton zmienił się na trochę poważniejszy i spokojniejszy, skoro użyli broni palnej to trzeba się troszkę skupić. Nie lubił takich osób, którzy zaraz zaczynają strzelać a nie pytać, uważał, że zbyt serio podchodzą do życia. Wybiegł zza stołu, upewniając się, że jest bezpiecznie i podbiegł do Shatera, by sprawdzić jego stan i jeśli się da, to przynajmniej zatamować krwawienie.

Saya Kagetsuki - 27-12-2011 18:52:17

Z tonu głosu chłopaka wywnioskowała, że sytuacja nie jest ciekawa. Wybiegła zaraz za nim trzymając cały czas broń gotową do strzału. Rozejrzawszy się po lokalu zauważyła, nieprzytomnego fioletowowłosego i kotowatego który starał się udzielić pomocy rannemu. W barze nie było żadnego śladu po oddziale, który jeszcze kilka minut temu chciał zrobić z niej sito. Dla pewności jednak wybiegła z lokalu by rozejrzeć się na zewnątrz. Gdy otworzyła drzwi, powitało ją dwóch marynarzy, którzy celowali w nią ze swojej broni. "Szybko się pozbierali. Szykuje się niezła zabawa" Powiedziała głośno. Na jej twarzy malował się uśmiech zadowolenia. Dziewczyna uchyliła się zanim mężczyzna zdążył wystrzelić ze swej broni. Kolbą rewolweru uderzyła w szczękę marynarza który stał przed nią. Następnie przestrzeliła mu ramię, kolejnym strzałem. Kolejny strzał jaki padł, drasnął ją lekko w ramię. Kobieta syknęła z bólu. Nie przejęła się jednak swoją raną i wyprowadziła kolejny cios. Tym razem silny kopniak w brzuch sprawił, że drugi z marynarzy zgiął się w pół i upadł na ziemię. Adrenalina jaka w niej buzowała pozwalała zapomnieć o bólu. Padły kolejne dwa strzały. Tym razem celem było ramię i bok powalonego mężczyzny. Po całej wiosce rozległ się huk strzałów i krzyk marines zwijającego się z bólu.

Ryuukami - 27-12-2011 20:18:31

Dwójka marines widzą jak wypada jedna z zdeprawowanych osób z baru. Na jej widok kapitan krzyczy:
-Strzelać! - wyjmuje pistolet i sam strzela do przeciwniczki.
Dowódca nawet nie zdążył wystrzelić obrywając z kolby, a jego podwładny po chwili zaczął obrywać. Lewą ręką wyciąga pistolet i strzela w Saya'ę, a ostatecznie mdleje. Przestępczyni dostała w bok tuż po zadaniu kopniaka w brzuch. Koniec walki.

Kyushou - 27-12-2011 21:44:47

Kyushou zbadał gościa o fioletowych włosach i go opatrzył. Nie były to bardzo poważne rany, jednak potrzebny był opatrunek, który zatamuje krwawienie. W tym celu wykonał coś, co się zwie Czapką Hipokratesa. Wyciągnął dwa bandaże, gazę i inne medykamenty, które były potrzebne oraz wziął się do roboty. Gdy już skończył i był pewien, że gość przeżyje, wyszedł na zewnątrz, gdzie zobaczył to, co zobaczył. 5 nieprzytomnych osób, z czego 3 postrzelone w ramię a jedna dodatkowo w bok oraz blondynkę trzymającą dwa pistolety w dłoniach.
-"Widzę, że był niezły ubaw, co?" - gdy zadał pytanie, patrzył na Saya'ię, jednak już za chwilę skierował się w stronę rannych.
-"Ech... I po co było strzelać, teraz mam pełne ręce roboty..." - jego słowa, po których pokręcił głową z dezaprobatą, były skierowane do marynarzy.
Kucnął przy marynarzu, który był najbardziej ranny i zaczął robić to, co mu wychodzi najlepiej.

Saya Kagetsuki - 27-12-2011 22:16:10

"Owszem. Ostatnimi czasy nie miałam okazji by się porządnie zabawić." Odezwała się przeładowując w tym samym czasie broń. "Marines są tylko ranni, ale nic nie zagraża ich życiu. Nie miałam interesu by ich zabijać. Przysporzyłoby by to nam tylko problemów, jakbyśmy ich teraz nie mieli wystarczająco" Schowała swoje rewolwery za pas. Nagle poczuła przenikliwy ból w lewym ramieniu. W ogniu walki kompletnie zapomniała o tym że kula drasnęła ją w rękę. Saya osunęła się na ziemię przytrzymując z całych sił zranione ramię.

Ryuukami - 27-12-2011 22:28:47

Opatrunek Shatera zajął ci moment, stwierdzasz, że zbudzi się za około 2 godziny. Widząc marynarzy wiesz już, że opatrunek zajmie ci 10 minut. Pierwszego marines opatrzyłeś w 2 minuty. Badając marynarza postrzelonego w bok widzisz, że kula utkwiła w środku. Lecz ramię ma przestrzelone na wylot. Opatrzyłeś ramię w minutę. Kolejne 2 minuty zajmuje ci zabezpieczenie rany by móc się zająć ją, w tym momencie właśnie Saya osunęła na ziemię.

Kyushou - 27-12-2011 22:32:45

-"Ano przysporzyło, bez dwóch zdań" - odpowiedział.
Opatrywanie szło mu nadzwyczaj sprawnie, widać, że miał w tym wprawę, nie wiadomo skąd ją zdobył, ale tak się stało. Gdy miał już zacząć opatrywać bok marynarza, Saya osunęła się, na co mógł zareagować w tylko jeden sposób, szybko zabezpieczył rany, by prawdopodobieństwo wykrwawienia było jeszcze mniejsze a następnie zajął się Saya'ą.
-"Co się stało?" - zapytał oglądając ją i starając się zauważyć, gdzie została zraniona.
Nie był wystraszony czy spanikowany, był po prostu szybki i wprawny, gdy się na niego patrzyło, od razu można było zauważyć, że zajmował się już wieloma różnymi sprawami medycznymi.

Saya Kagetsuki - 27-12-2011 22:50:02

"To nic takiego, tylko zwykłe draśnięcie." Odpowiedziała nadal zakrywając zranione miejsce dłonią. "Musiałam oberwać podczas walki." Dodała. Chciała by ten okropny ból minął jak najszybciej. Spojrzała na chłopaka i spytała z ciekawości. "Pierwszorzędna robota. Widziałam jak opatrywałeś tych marynarzy.Widać że to nie jest robota amatora. Gdzie się tego wszystkiego nauczyłeś ?" Znowu skrzywiła się z bólu, który był o wiele gorszy niż poprzednio.

Ryuukami - 27-12-2011 23:02:45

Shater, budzisz się. Obraz ci się rozmywa, dzwoni ci w uszach i nie jesteś pewien gdzie jesteś, czy żyjesz ani w ogóle co się działo... no ale jesteś przytomny. Wiesz, że jakbyś próbował wstać to byłoby to trudne, a chód prawie niemożliwy.

Shater - 27-12-2011 23:25:17

Kiedy się budzę słyszę rozmowę za drzwiami a w środku nic się nie dzieje. Z trudem wstaję z krzesła i z każdym krokiem uważam żeby nie wylądować na podłodze. Kiedy dochodzę do progu opieram się futrynę i widzę jak lekarz kończy leczyć naszych byłych przeciwników.Jednak jeszcze jestem zbyt zmęczony żeby coś powiedzieć i powoli osuwam się na ziemię.

Kyushou - 27-12-2011 23:35:32

-"Nie ruszaj się, zaraz to opatrzę." - zanim skończył, zaczął już robotę.
Wziął rękę Saya'i, tak by mieć swobodny dostęp do rany. W kilka sekund przemył ją, założył opatrunek i owinął bandażem. Na początku bo bólu doszło jeszcze pieczenie, ale gdy skończył, poczuła ulgę, która z czasem stawała się coraz większa aż do momentu, w którym ból całkowicie ustał. Gdy skończył, chciał wrócić do opatrywania marynarzy, jednak w tym momencie z baru wypadł Shater.
-"Ajajaj, jeszcze jest ten..." - skierował się w jego stronę, by sprawdzić czy mu się nie pogorszyło i ustawić w bezpiecznej pozycji.
-"Moja mama była lekarzem, nauczyłem się tego od niej." - gdy już odpowiedział, kończył zajmować się fioletowo włosym i wrócił do ich niedawnych wrogów. - "Do tego spędziłem też 2 lata w Bibliotece Medycznej na Torino, więc trochę podstaw się ma.". - uśmiechnął się jakby sam do siebie.
Gdy to mówił, nie ustawał w leczeniu rannych, to był pierwszy raz od czasu, gdy blondynka go zobaczyła, kiedy w czasie rozmowy nie utrzymywał kontaktu wzrokowego z rozmówcą, jednak umiał podzielić swoją uwagę pomiędzy konwersacją i pracą.

Saya Kagetsuki - 28-12-2011 00:12:47

W końcu poczuła ulgę. Obiecała sobie że nigdy więcej nie dopuści do czegoś takiego. Pogładziła bandaż na swoim ramieniu.

-"Jestem ci ogromnie wdzięczna za to że pomogłeś teraz i wtedy. Mam wobec ciebie ogromny dług do spłacenia. Zastanawia mnie jednak jedna rzecz, jakim cudem moja broń i pas znalazły się w twoich rękach?".

Gdy jej pytanie wybrzmiało do końca, zauważyła że ktoś stanął w drzwiach prowadzących do lokalu. Był to nie kto inny jak fioletowowłosy chłopak, na którym to wylądowała podczas nieprzyjemnego incydentu w barze. Ewidentnie było widać że nie może ustać na nogach. Nagle osunął się na ziemie.

Shater - 28-12-2011 00:25:40

"Domyślam się Neko że ten perfekcyjny opatrunek to twoja robota. Wielkie dzięki za pomoc. Mam tylko pytanie skąd ciekła mi krew. Bo mam pewną teorie ale musi się potwierdzić."- spojrzałem z powagą w stronę kociego człowieka. Po czym spojrzałem w stronę blondynki-" Przepraszam że wcześniej wyprowadziłem cię z równowagi, obiecuje że więcej się tak nie zachowam."-powiedziałem to z ciepłem w głosie żeby to brzmiało jak najbardziej szczepże.

Kyushou - 28-12-2011 00:55:48

-"Nie musisz mi dziękować, robię po prostu to co uważam za stosowne" - uśmiechnął się szczerze i wesoło do niej, po czym zajął się Shaterem.
-"No w sumie moja robota, ale teraz siedź i się nie ruszaj, jasne?" - tutaj przybrał trochę stanowczy ton, bo co za idiota wstaje i wyłazi z lokalu, gdy ma zabandażowaną głowę!
Gdy już zajął się swoimi dwoma sojusznikami, wrócił do marynarzy.
-"A właśnie... - odwrócił się do żeńskiej wersji terminatora, bandażując bok jednego z Marines - "Wierz lub nie, ale to nie moja sprawka, a co do Twojego pytania..." - skierował wzrok w stronę nunchakowego - "Gdzieś z tyłu głowy, jednak dokładnie Ci nie powiem, bo nie sprawdziłem. Wiem za to, że możesz się spodziewać lekkich kłopotów z zachowaniem równowagi, możliwe, że doszło do wstrząśnienia mózgu, ale nie musisz się przejmować, jeśli już to małego i do wesela będziesz zdrowy." - wrócił mu wesoły, luźny i beztroski ton.
Skończył opatrywać rannych i, jeśli w głowach pojawiło się Wam pytanie "Co to za gościu?", to jest ono jak najbardziej uzasadnione. Zaatakowali go Marynarze, chcieli zaaresztować, do tego musiał opatrzyć 6 rannych a on dalej zachowuje się jak gdyby nigdy nic.

Saya Kagetsuki - 28-12-2011 16:48:27

W końcu przemówił sprawca tego całego zamieszania. Dziewczyna była wściekła, że po tym wszystkim co się wydarzyło, chłopak zachowuje się tak spokojnie. Gdyby nie był tak poważnie ranny z pewnością, nie wahałaby się by mu przyłożyć. Miała jednak na tyle przyzwoitości by tego nie zrobić. Mimo złości jaka w niej kipiała, starała się uspokoić. Wzięła głęboki oddech i podeszła do rannego w głowę chłopaka. Siedział oparty futrynę. Saya usiadła na ziemi opierając się o ścianę budynku.
- "Teraz możemy spokojnie pogadać. Mamy sporo wolnego czasu by wyjaśnić kilka spraw. Czyż nie ? "

Shater - 28-12-2011 17:04:28

Zaskoczyła mnie jej reakcja. Myślałem że jak tylko mnie zobaczy będzie chciała mnie rozszarpać na  miejscu, ale to pewnie przez to że jestem ranny.-"No pewnie nie mieliśmy czasu pogadać a jak was zobaczyłem przy barze to wiedziałem że jesteście wartościowymi osobami z którymi mogę w spokoju pogadać."- Powiedziałem to prawie od razu kiedy usiadła mówiłem dalej. -"Kto by pomyślał że jak zwrócę tylko na siebie uwagę to wyjdzie taka draka. Fajnie jest na wolności nie ma co. HAHAHAHA. A przy okazji jestem Shater"- Wyciągnąłem do niej dłoń żeby przywitać się jak należy uwarzając żeby to nie była taka sama ręka którą ma zranioną.

Saya Kagetsuki - 28-12-2011 17:28:36

"- Saya Kagetsuki." Wyciągnęła dłoń by również się z nim przywitać. Uścisk jego dłoni pomimo tego że był mocno osłabiony był silny i pewny. Zaskoczyło to dziewczynę, ale nie dała po sobie tego poznać.
"- Ciekawi mnie co cię sprowadza na tę wyspę ? Jak widzisz praktycznie nic się tu nie dzieje, no może poza tą rozróbą którą sam niechcący sprowokowałeś.
Ostatnie słowa Saya wypowiedziała z nutką ironii i sarkazmu w głosie.

Shater - 28-12-2011 17:54:06

-"Szukam przygód i zwiedzam świat. Od urodzenia nigdy nie zmieniłem wyspy a na dodatek ostatni 5 lat spędziłem w Dojo z którego można było wyjść jedynie kiedy ukończysz naukę."-Nie było po mnie widać że były to miłe wspomnienia.-Ta wyspa naprawdę jest spokojna ale i ma swój urok. Domyślam się że pochodzisz stąd, przepraszam że tak nagle ale mam prośbę. Jak trochę wydobrzeję to zaprowadziła byś mnie do byłej bazy Arlonga?? Chciałem zobaczyć jedno z najsłynniejszych miejsc na East Blue."- kiedy tylko zmieniłem temat wrócił mój radosny wyraz twarzy.

Saya Kagetsuki - 28-12-2011 18:31:39

"- Nie mylisz się "- Rzekła dziewczyna.- "Urodziłam się na tej wyspie. Pochodzę z wioski Gosa. A co do twojej prośby, spokojnie zaprowadzę cię tam, ale pod jednym warunkiem. Musisz odpowiedzieć na moje pytanie." -Spojrzała na chłopaka spojrzeniem nie znoszącym sprzeciwu. Na jej twarzy widać było krzywy uśmiech.
"-Moja broń i amunicja nagle zniknęły. Jak się później okazało miał je w swoich rękach kotowaty. Nie wierzę żaby to była jakaś magiczna sztuczka."- dodała z pewnością w głosie.

Shater - 28-12-2011 18:41:00

-"Nie dasz się tak po prostu nabrać że on jest aż tak zwinny."-spojrzałem na nią ale było widać że nie wierzy w mój mały blef.-"A może zrobimy tak kiedy trochę odpocznę to ci pokażę. Jak to zobaczysz to będzie mi łatwiej wytłumaczyć."-Wiedziałem że tak łatwo nie odpuści, ale taka prawda gdybym nie widział tego to bym nigdy nie uwierzył. Tylko w tym momencie jestem tak znokautowany że nie mogę zatrzymać czasu nawet na 2 minuty.-"Neko Saya chce poznać naszą małą tajemnicę pomógłbyś mi jej to wytłumaczyć. Ja jestem zbyt zmasakrowany żeby jej pokazać. Domyślam się że od razu zrozumie kiedy zobaczy jak to działa."-nigdy nikomu tak nie ufałem żeby być w stanie pokazać moc mojego owocu. Kiedy byłem z nimi czułem się jakby nic mi nie groziło. Czy to może być przyjaźń ??

Kyushou - 29-12-2011 14:43:32

Gdy oni rozmawiali, Kyushou zajmował się rannymi. Był cicho i zachowywał się tak, jakby nie słuchał tej konwersacji lub nawet w ogóle go tam nie było. Nic bardziej mylnego, słyszał każe słowo, często w ten sposób zdobywał informacje. Gdy skończył, odłożył ciała gdzieś na bok, co by nie przeszkadzały nikomu i przeciągnął się, podchodząc do dwójki narwańców.
-"Czy ja wiem, czy to taka tajemnica?" - odpowiedział z bananem na mordzie.
Oparł się o drugą framugę barkiem i skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej. Jego ogon kiwał się na boki oraz czasem zmieniał lekko swój kształt, zaś jego uszy poruszały się to w przód, to w tył, co najwyraźniej oznaczało, że nie traci czujności. Niby taki luźny wesołek, a bada teren. Patrzył na nich wzrokiem, który jednocześnie mówił, że jest ciekawy ich następnych zachowań oraz zastanawia się czy aby na pewno nic im nie będzie. To drugie było bardziej kierowane do fioletowo włosego niż do blond włosej.
-"Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby chociaż nazwy Szatański Owoc, nie?" - pytanie brzmiało zagadkowo.
Zazwyczaj nie był skory do tłumaczenia różnych rzeczy, dopóki nie zorientował się jak dużo na ten temat dana osoba wie. Główną przyczyną takiego zachowania był fakt, iż nienawidził powtarzać rzeczy oczywistych.

Saya Kagetsuki - 29-12-2011 15:32:49

Wyszła na kompletną idiotkę. Oczywiście wiedziała czym są Diabelskie Owoce. Miała naprawdę dość całej tej sytuacji. Spojrzenie kotowatego było nie do zniesienia. Gdyby nie jej zraniona ręka, z pewnością załatwiłaby to raz i porządnie. Kolejny raz była zmuszona trzymać nerwy na wodzy.   

"-No dobra panowie. Słyszałam o Diabelskich Owocach.Każda osoba, która pływa po morzach wie co to jest, ale nigdy nie widziałam że jakikolwiek z nich daje takie umiejętności".

Shater - 29-12-2011 15:41:32

-"On jak widzę potrafi się zmieniać w kota. Ja na to miast potrafię zatrzymać czas na 20minut. Upss..."- Wiedziałem że za dużo powiedziałem dopiero kiedy skończyłem to zdanie. W tym momencie zacząłem żałować że jestem zbyt zmęczony psychicznie bo nie jestem nawet w stanie uciec. Jak myślałem że jestem martwy kiedy leżałem nieprzytomny to teraz jestem tego tym bardziej pewien.

Saya Kagetsuki - 29-12-2011 16:02:41

"- A więc to tak..." - szybkim ruchem ręki wyciągnęła onyksowy rewolwer i wycelowała prosto w twarz Shatera.
"- Widzę, że nieźle zabawiłeś się moim kosztem, mam nadzieje, że twoje wytłumaczenie będzie satysfakcjonujące." - spojrzała na niego a w jej szmaragdowych oczach widać było gniew, z którym nie miała zamiaru już walczyć.
"-Słucham. Szalenie mnie ciekawi co masz mi do powiedzenia."

Kyushou - 29-12-2011 16:08:16

Widząc, że szykuje się kolejne zamieszanie pokręcił tylko głową z dezaprobatą i wydał z siebie krótkie "Ech...". "Znowu zaczynają" pomyślał, "Ta dziewczyna ma stanowczo zbyt gorący temperament". Podszedł bliżej i za pomocą dwóch palców, które podłożył pod lufę pistoletu, nie przed, pod, podniósł ową broń w górę, by wystrzał mógł najwyżej zrobić szkodę ścianie.
-"Nie sądzę, by to było dobre miejsce na takie rzeczy..." - mówiąc to wskazał drugą ręką na powoli budzących się do życia Marines oraz Desperata - "Powtórka z rozrywki może być ciekawa, nie?" - spojrzał na dwójkę narwańców ciekaw ich odpowiedzi.

Shater - 29-12-2011 16:32:53

-"Sory za tamto nie miałem wyboru. Nikt nigdy przy mnie nie zginą i nie zamierzam tego zmieniać. Dlatego cię rozbroiłem a w między czasie wpadłem na ten szalony pomysł żeby rozładować atmosferę. Gdyby nie pojawiła się marynarka to bym się ulotnił w spokoju. Nie s powiedziałem się że będzie taka afera. Jednak najbardziej zaskoczyło mnie to że kiedy dostałem w głowę w czasie walki to nic nie czułem a kiedy ją wyłączyłem moc to od razu padłem. Dobra Panterka ma racje musimy zwiewać im szybciej tym lepiej."- Wytłumaczyłem się szybko żeby nie musieć się tłumaczyć potem, w między czasie powoli wstałem i byłem gotowy do drogi.

Saya Kagetsuki - 29-12-2011 17:03:29

"- Tego raczej chciałabym uniknąć wy panowie z pewnością też" - zwróciła się do swoich towarzyszy, chowając w tym samym czasie broń do kabury.
"- Musimy znaleźć jakieś bezpieczne miejsce potem zastanowimy się co dalej. Jedno jest pewne nie możemy tu zostać" - zwróciła się następnie do kotowatego
"-Mój błąd. Nie przedstawiłam się jeszcze. Saya Kagetsuki, miło mi poznać" - wyciągnęła przed siebie dłoń w przyjaznym geście.

Kyushou - 29-12-2011 17:21:20

Zamknął torbę i schował na dawne miejsce za jego plecami, następnie również się przedstawił.
-"Kyushou Nyandafuru, mi również miło." -
Uścisnął tą część ciała, którą wystawiła w jego kierunku, ale tylko na początku. Nagle szybkim ruchem złapał lekko swoją dłonią, palce jej dłoni, następnie ustawił tak, by zewnętrza cześć była na wierzchu, po czym pochylił się i co tu pisać, ucałował ją w rękę, tak jak to robili dżentelmeni na starszych filmach. Gdy skończył swoje dość ciekawe, by nie powiedzieć dziwne przywitanie, puścił ją i wyprostował się ze szczerym uśmiechem na ustach.

Saya Kagetsuki - 02-01-2012 22:48:46

Dziewczyna kompletnie nie spodziewała się takiej reakcji ze strony swojego rozmówcy. By chłopak nie zauważył zakłopotania na jej twarzy odwróciła się i szybkim krokiem ruszyła naprzód.
"- Pośpieszmy się, chyba nie chcecie dłużej tu sterczeć co ?"-zwróciła się do oby swych towarzyszy. W jej głosie wyraźnie było słychać gniew i zażenowanie, które tak bardzo starała się ukryć.

Shater - 02-01-2012 23:12:58

-"Neko jesteś pewien że zjadłeś owoc pantery bo pieścisz się jak rasowy kot."-dodałem zgryźliwie i podbiegłem do Say'i. Przez chwilę spacerowaliśmy w milczeniu aż w końcu się odezwałem.-"Co jak co fajna z nas paczka nie sądzicie ? Jakbyście musieli wybierać to wstąpilibyście do marynarki czy na statek piracki? Ja nie byłbym w stanie przyzwyczaić się do tych mundurów i pływania z ludźmi z góry mi przydzielonych. Wolał bym mieć ze sobą przyjaciół którym mógłbym zaufać."-rozglądałem się po nich z niecierpliwieniem oczekując odpowiedzi. Jeśli miałbym założyć piracką załogę to wybrałbym właśnie ich, ale zanim spytam chcę mieć pewność że nie odmówią z jakiś osobistych powodów.

Kyushou - 03-01-2012 21:32:49

-"Heh, nie martw się, jestem pewien." - Kyushou odpowiedział spokojnie i luźno.
Jego reakcja przywoływała właściwie tylko jedno pytanie, "Czy go w ogóle można jakoś rozgniewać, zdenerwować, bądź po prostu wkurzyć!?". Cóż, nie było na nie prostej odpowiedzi, ale widać było, że jeśli ktoś ewentualnie chciałby spróbować, to będzie to trudne. Kotek ruszył za Blondynką, luźnym krokiem, chowając ręce w kieszeniach spodni. Szedł krokiem, który dostosował do dwójki swoich towarzyszy podróży, zaś jego uszy i ogon poruszały się co jakiś czas niby mimowolnie. Gdy Shater się odezwał, spojrzał na niego ciekawy co powie.
-"Czy fajna nie wiem, ale na pewno ciekawa." - wyszczerzył swoje kiełki - "A co do Twojego pytania, to w sumie mundury nie byłyby takie złe, oczywiście gdyby były wygodne. Gorzej już z tą całą ich musztrą..." - przeciągnął się i znowu wkładając dłonie do kieszeni - "W sumie wybrałbym Statek Piracki. Więcej luzu niż w Marynarce, poza tym mam w związku z nimi kilka niemiłych wspomnień..." - skończył i zaraz zwrócił się do Blondynki - "A Ty?"

Saya Kagetsuki - 05-01-2012 21:43:12

Dziewczyna przystanęła na chwilę.
"-Marynarka zabrała mi osobę którą kochałam i ceniłam nad życie. Dla mnie to wystarczający powód by szczerze ich nienawidzić" - odparła.
Nie spojrzała nawet przez chwilę na swoich towarzyszy. Zaciśnięte w pięści dłonie blondynki drżały ze wściekłości. Usilnie próbowała ukryć swoje wzburzenie i wściekłość. Dziewczyna w końcu odwróciła się do obu mężczyzn i uraczyła ich najsłodszym uśmiechem na jaki ją było stać. Jej głos brzmiał słodko, a zarazem przerażająco.
"- Co do bycia piratem to miałam okazję pływać na pewnym okręcie. Nie trwało to jednak długo. Nasze drogi musiały się rozejść. Pływałam z nimi do momentu gdy dawało mi to jakiekolwiek wymierne korzyści. "

Shater - 05-01-2012 22:01:12

-"Co powiecie na połączenie sił?? Stworzymy naszą własną piracką załogę i ruszymy w poszukiwaniu przygód, oraz poprawieniu swoich umiejętności. No i oczywiście dać się Marynarce we znaki, nie zabijając nikogo. "-Z uśmiechem na ustach wyciągnąłem dłoń przed siebie oczekując ich decyzji. Dałem im jasno do zrozumienia że liczę na ich wsparcie.-"Wypłyniemy razem w świat jako 3-Ri no yūjin(trójka przyjaciół). Jesteście ze mną??"-

Kyushou - 05-01-2012 22:32:28

Gdy Saya przystanęła, też się zatrzymał, obserwując ich oraz wysłuchując otoczenia. Uważnie wysłuchał jej historii. Nie wiedział co to znaczy stracić kogoś bliskiego, ale kiedyś był świadkiem sytuacji, w której na prawdę niewiele do tego brakowało, więc potrafił sobie wyobrazić jak mogła się czuć, co sprawiło, że skrzywił się na chwilę. Od tego momentu jego twarz przybrała spokojny i skupiony wyraz, jednak z jego oczu ciągle biło to luźne i optymistyczne spojrzenie.
-"Ja w sumie też pływałem już na nie jednym statku..." - odpowiedział, gdy ta wspomniała o jej pobycie na statku pirackim - "Jakoś podróżować na tym świecie trzeba, nie?" - uśmiechnął się lekko.
Gdy skończył, spojrzał na Shatera, który nic z tego, ni z owego rzucił propozycję stworzenia załogi, co, nie powiem, trochę zaskoczyło Ogoniastego. Znał ich od raptem nie więcej niż kilku godzin i już chce z nimi podróżować po morzu, co w jego przypadku, jako posiadacza mocy Szatańskiego Owocu, może się nie skończyć miło. Tak, zachowanie Fioletowowłosego zaciekawiło Kotka, nie to, że sam by czegoś takiego nie zrobił, ale to nie oznacza, że nie może być ciekawy. uśmiechnął się sam do siebie, lubił takich ludzi, nigdy nie można się było z nimi nudzić.
-"Ciekawa propozycja, jednak chciałbym Was zapytać o Wasze marzenia bądź plany na przyszłość, co chcecie osiągnąć w najbliższym czasie." - spojrzał to na Shatera, to na Saya'ę.
Pytanie było dość ciekawe, zwłaszcza, że bezpośrednio nie łączyło się a tym co powiedział Nunchakowy, czy nawet tym co wcześniej powiedział Uszaty.

Shater - 05-01-2012 23:16:42

Nie zdziwiło mnie pytanie Neko i bez zastanowienia powiedziałem -" Chciałbym zwiedzić świat który ledwo od kilku dni poznaję i znaleźć prawdziwych przyjaciół. Wiem że to głupie i proste jednak to ma dla mnie duże znaczenie."-Widać było po mnie że nie żartuję a w moich ciemno niebieskich oczach płoną ogień zaangażowania.
Kiedy zrozumiałem że wyjawiłem im moje największa marzenie schyliłem głowę ze wstydu bo jakby ktoś taki jak ja mógłby zasłużyć na taki wielki dar jak przyjaźń. Jednak nie chowałem ręki wierząc że mam jeszcze szansę.

Saya Kagetsuki - 06-01-2012 23:14:44

"- Zawsze chciałam być najlepszym strzelcem na świecie." - dziewczyna nagle ruszyła, powolnym krokiem przestępując z nogi na nogę.
"- Po morzach pływa wiele osób, którym chciałabym się zmierzyć. Wielu utalentowanych ludzi,  którym chciałabym rzucić wyzwanie"
Sama nie wiedziała dlaczego mówi o tym ludziom, których znała raptem tylko kilka godzin. Praktycznie nic o niej nie wiedzą, poza tym co zobaczyli w barze i poza nim. Miała naprawdę dziwne wrażenie że pakuje się w niezły pasztet. Na dodatek ten chłopak - Shater. Jest albo głupi albo cholernie naiwny. Jedno nie wyklucza drugiego co prawda. Jeśli dziewczyna zdecydowała by się przyjąć jego propozycje, na pewno by się nie nudziła. Chłopak miał niesamowity talent do przyciągania kłopotów.  Nie miała jednak pewności czy fioletowowowłosy nie będzie stanowił utrudnienia w realizacji jej marzeń.

Shater - 07-01-2012 01:04:48

Kiedy Saya zaczęła mówić spojrzałem na nią-"Fajnie z twoim talentem to tylko formalność."- Mówiąc to wrócił mój ciepły i przyjacielski uśmiech."-Jak dla mnie to ty jesteś najlepszym strzelcem na świecie."- Uśmiechnąłem się do niej szczerze pokazując że wierzę w to co mówię. Od razu przypomniałem sobie o Neko -"A ty Kyuu?? Jakie jest twoje marzenie?? My się zwierzamy a ty nic."- Utalentowany lekarz z czystym i dobrym sercem nic tylko spełniać marzenia.

Kyushou - 07-01-2012 01:26:14

Wysłuchał uważnie Saya'i i Shater'a, uśmiechając się pod nosem, co mogło oznaczać tylko jedno, coraz bardziej zaczyna być to dla niego ciekawe. W sumie trudno się było temu dziwić, ambitny i chłodny z zewnątrz, ale miły w środku, czyli żeński strzelec typu tsudere z marzeniem zostania najlepszą oraz wesoło nastawiony do życia i nieodczuwający strachu przed spróbowanie czegokolwiek mistrz walki dwoma numchako, który chce zwiedzić świat. Tak, to z pewnością jest grupa, z którą Kyushou nie będzie się nudził.
-"Moje?" - zapytał się jakby chcąc potwierdzić, że chodzi o niego, jednak zaraz znowu przemówił - "Chcę odwiedzić wyspę zwaną Drum, która słynie z najlepszych lekarzy na całym świecie." - uśmiechnął się do siebie - "Niestety, nie wiem czemu, jeszcze nikt nie był w stanie mnie tam zabrać. Może dlatego, że leży ona na Grand Line..." - skończył jakby bardziej do siebie niż do nich.
Powiedział im to, bo czemu by nie? Lubił dzielić się posiadanymi informacjami, z tymi, którzy byli nimi zainteresowani, nie raz już w życiu dobrze na tym wyszedł.

Kaito - 07-01-2012 10:11:01

Po kilku dniach podróży spędzonych na statku dopłynąłem do Kokonomi. Kiedy tylko dotarłem na brzeg ruszyłem przed siebie i zacząłem wypytywać ludzi o fioletowo-włosego chłopaka w kimono. Niestety niczego się nie dowiedziałem. Zawiedziony wybrałem się do pobliskiego baru i tu nastąpił przełom. Przed barem leżało 4 poobijanych Marynarzy i jakiś mężczyzna. Od razu wiedziałem że to robota Aniki'ego. Moje domyślenia okazały się prawdą, barman powiedział mi że był tu z dwójką znajomych i ruszyli w głąb wioski. Wybiegłem z baru i ruszyłem w skazanym mi kierunku. Już nie mogłem się doczekać spotkania z nim. Nagle zobaczyłem trzy osoby stojące na środku drogi a wśród nich stał Shater. Z łzami w oczach zacząłem biegnąć w jego kierunku bez słowa. Kiedy byłem gdzieś tak 10 metrów od niego krzyknołem -"Aniki!!"-. Pech chciał że się wywaliłem i spadałem na niego i nieznajomą mi kobietę.

Shater - 07-01-2012 10:24:23

Kiedy usłyszałem znajomy mi głos odwróciłem się gwałtownie z niedowierzaniem. "Kaito największa ciamajda w Dojo znalazł mnie?! O nie wywalił się i leci prosto na nas. Nie mam wyboru jeżeli spadnie na nas oboje to będzie nie ciekawie." Jednym ruchem odpycham Saye na bok i zasłaniam ją swoim ciałem. Przez co czarnowłosa ciamajda spadła tylko na mnie i przykleiła mnie do podłogi.

Kaito - 07-01-2012 10:30:50

Kiedy na niego upadłem krzyczałem na niego z łzami w oczach -"Czego mnie zostawiłeś tam samego?! Mogłeś przynajmniej się porzegnać. Szukałem cię przez tyle czasu. Aniki proszę nie zostawiaj mnie samego."- Nie mogłem powstrzymać emocji i płakałem przytulając się do niego jednocześnie.

Kyushou - 07-01-2012 11:00:24

Gdy czekał na to, by dwójka jego towarzyszy coś powiedziała, nagle usłyszał czyjeś kroki. W sumie krokami tego nie można było nazwać, ktoś biegł w ich stronę. Postanowił jednak zachować to dla siebie, pytanie czemu. Otóż nie były dźwięki, które wydaje ktoś, kto chce zaatakować ich z zaskoczenia, nie biegłby drogą i starałby się być znacznie ciszej, nie pasowały też do osoby, która szarżuje na nich z furią, więc po co psuć ewentualną zabawę. Gdy usłyszał, jak ktoś krzyczy na pół wyspy "Aniki!" i zobaczył pewną osobę, ale "pewna" to ona była tylko przez chwilę, zaraz zdał sobie sprawę, że ów chłopak jest bardzo podobny do Shater'a. "Jego brat?" zapytał się sam siebie w myślach, jednak nie miał czasu nic zrobić. Nie wiadomo skąd i dlaczego Czarnowłosy chyba potknął się o własne nogi i leciał na Numchakowego i Blondynkę. Reakcja Ogoniastego na to mogła być tylko jedna, otóż nie zrobił nic. Tak, zupełnie nic, bo po co. Gość ani nie był uzbrojony, ani jakiś bardzo silny lub ciężki. Kiedy Fioletowowłosy uchronił Saya'ę przed poczuciem na sobie ciężaru Młodszego Brata, ten upadł na niego i ku lekkiemu zdziwieniu Kyushou, przykleił go do ziemi! "Ok, robi się ciekawie", pomyślała nasza Panterka, bo faktycznie z momentu na moment było coraz lepiej, ale to jeszcze nie był koniec. Reakcja Chłopaka W Białej Koszuli była po prostu rozbrajająca. Krzyczał do swojego Brata, jakby ten był 50 metrów dalej. Jeśli po upadku i przyklejeniu Uszatemu pojawił się banan na mordzie, to teraz był już niezwykle bliski wybuchnięcia szczery, miłym i wesołym śmiechem.
-Phyhyhy... - zakrył lekko usta, próbując się powstrzymać.
W sumie mógł podejść i zdjąć Młodego ze Starego, ale po co. To były jakieś ich wewnętrzne sprawy, poza tym nie miał zamiaru odmawiać sobie takiego zabawnego i przyjemnego dla duszy i oczu widoku.

Yoarashi - 10-01-2012 14:58:56

Zapadł już zmrok, gdy do wybrzeża przybił prom. Jak co dzień przyniósł on nowe wieści, zabierając ze sobą kolejne wraz z gronem pasażerów. Jedną z nielicznych osób, które opuściły okręt był ciemnowłosy młodzieniec, którego przymknięte oczy spoglądały na obecnych chłodniej niżeli tuliło się do nich wieczorne powietrze. Wolnym krokiem przeszedł wzdłuż brzegu, lecz o tej potrze nawet drobne uliczki pustoszały, jakby zwykle czający się w nich rzezimieszkowie podświadomie wyczuwali pojawienie się niebezpieczeństwa. Yoarashi bez skrępowania zagłębił się w cienie je spowijające. Przemierzał je, tylko momentami zjawiając się ponownie w świetle miejskich latarni, by ponownie zniknąć. Jednak nie znalazł nikogo, nie tym razem.
Niespodziewanie, gdy przemykał z jednej uliczki do drugiej, dostrzegł paru oficerów Marines stojących przed wejściem do baru. Na ich odzieniach widoczna była krew, lecz rany były już opatrzone, cokolwiek tu się stało, miało miejsce niedawno. Zbliżył się do nich spokojnym krokiem, przystając kawałek przed nimi, by ich rozstrojone nerwy nie pchnęły ich do głupich decyzji.
- '' Witajcie panowie... " - rzekł swym niskim, lecz czystym głosem. - " Dopiero przybyłem na wyspę, byli byście na tyle uprzejmi i powiedzieli mi co tu się stało, oraz kto zaatakował oficerów Marynarki ? Był bym też wdzięczny za informacje na temat ewentualnie kręcących się w pobliżu typów spod ciemnej gwiazdy zajmujących się brudnymi interesami, mam nadzieję, że wiecie o czym mówię... " - był rozluźniony, a jednak dziwna aura jaką emanował, oraz sposób w jaki mówił o obiektach swego zainteresowania nie wróżyły jasnej przyszłości owym osobnikom.

Saya Kagetsuki - 10-01-2012 17:22:54

Saya poczuła nagle że ktoś popchnął ją do przodu. Dziewczyna straciła równowagę i upadła na ziemię."Co do cholery..."pomyślała niemiłosiernie wkurzona. Już miała wrzasnąć na Shatera, gdy jej oczom ukazał się iście komiczny widok. Fioletowowłosy został nomen omen przyklejony do ziemi, przez pewną osobę. Sprawcą tego zamieszania był czarnowłosy chłopak który ryczał jak małe dziecko i nie chciał za nic zejść ze swojego brata. Saya wstała otrzepała swoje ubrania z kurzu i zaniosła się głośnym śmiechem.
"- Widzę że od dzisiaj będziesz robił za niańkę mój drogi kapitanie"- dodała dusząc się niemal ze śmiechu. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu śmiała się tak szczerze i otwarcie. Spojrzała na stojącego obok niej Kyu. Kotowaty również nie potrafił powstrzymać się by nie wybuchnąć śmiechem.
"- Kyu może jednak powinniśmy mu pomóc co ? " - dodała mając łzy w oczach.
"-Grzechem jest odmówić sobie takiego widoku, jednak czas nas nagli, musimy jak najszybciej opuścić wioskę."

Shater - 10-01-2012 17:34:54

-"Bardzo śmieszne sam sobie dam radę. Pozwólcie że przedstawię wam Kaito. Uczyliśmy się razem w Dojo."- Wkurzyło mnie to że ta ciapa się pojawiła ale jednocześnie byłem szczęśliwy że mam towarzyszy. -"Ale zanim się bliżej poznamy"- Spojrzałem zdenerwowany na Kaito.-" Mój młody braciszek pójdzie po morską wodę."-

Kaito - 10-01-2012 18:11:40

-"Jak to kapitanie ? Ty zostawiłeś mnie w Dojo samego i już masz załogę."- Mówiąc to rozpłakałem się na niego przytulony do jego piersi. Kiedy już mi trochę przeszło, podniosłem się z niego i ujrzałem jak patrzy gniewnie na mnie. -"A zapomniałem już lecę po wodę."- powiedziałem to wstając i pobiegłem w stronę morza.

( Wrócę za jakiś czas z wiadrem wody około 5 minut)

Kyushou - 10-01-2012 20:26:43

Nasz Ogoniasty stał i przysłuchiwał się próbując uspokoić swoje poczucie humoru, co nie było łatwe zważywszy na to, że Czarnowłosy ciągle niezwykle głośno i wyraźnie wyrażał swoje uczucia do brata.
-"Myślę, że sobie poradzą." - odpowiedział jej wesołym tonem, gdy tylko trochę ochłonął.
Inna sprawa była taka, że nikt z nich nie wiedział, jakie są właściwości kleju, a Kyushou nie miał zamiaru przywrzeć do podłoża, więc pomaganie było raczej utrudnione. Kolejnym argumentem, by się przypatrywać, był fakt, że się znają, co oznacza, że i Kaito, i Shater wiedzieli jak odkleić coś co zostało w ten sposób przyklejone. Jak się za chwilę okazało, nasza Panterka nie myliła się, Numchakowy wysłał Klejowego po morską wodę. Uszaty postanowił zapamiętać tą informację, będzie przydatna, bo fakt, iż Czarnowłosy dołączy do załogi, był potwierdzony na dziewięćdziesiąt procent, jeśli nie więcej.
-"Chyba łączy Was szczególna więź, bo gość nie zachowuje się, jakbyście razem tylko ćwiczyli." - zapytał, jak tylko Młody zniknął za horyzontem, zaś jego głos, uśmiech i spojrzenie przybrały z lekka prowokacyjny wyraz, ale tylko troszeczkę, ledwo wyczuwalnie.

Aiken - 10-01-2012 20:37:23

Przemieszczając się po wiosce, Yoarashi nie zauważył nic nadzwyczajnego, ot zwykła wioska. No może poza 4 oficerami Marines, którzy właśnie zbierali się, by opuścić miejsce ich porażki. Gdy zorientowali się, że ktoś czegoś od nich chce, odwrócili się z wyraźnie niemrawymi minami.
-"Witam." - odpowiedział na jego powitanie marynarz, który wyglądał na najwyższego stopniem.
Aparycja młodzieńca oraz jego mowa, pomimo, że spokojna, sprawiały, że owi osobnicy stali niepewnie oraz jakby obserwowali każdy jego ruch.
-"Jeśli już musisz wiedzieć, to jakaś trójka gnoi... Niech no tylko ja ich dorwę..."[i/] - wyraźnie się poddenerwował - [i]"A jeśli chodzi Ci o Twoje drugie pytanie, to cywil nie prawa pytać o informacja dotyczące śledztw marynarki." - odpowiedział.
Gdy tylko skończył ostatnie zdanie, odwrócił się do swoich kompanów i zaczęli iść przed siebie, w sobie tylko znanym kierunku.

Shater - 10-01-2012 21:35:49

-"Czy ja wiem czy szczególna?? Jak byliśmy w Dojo to nie miałem czasu na poznawanie innych uczniów. Pewnego dnia wysłali nas 2 na trening szkoły przetrwania. W czasie treningu byliśmy tylko my. Przez ten czas zaprzyjaźniliśmy się. Jednak on przyjął to zbyt dosłownie i traktuje mnie od tamtej pory jak brata. Ciężko mi było zostawiać go samego ale powinien już wydorośleć. Dlatego wyjechałem bez słowa. Myślałem że Mistrz zatrzyma go, najwidoczniej uważa że z nim będzie mi raźniej. Jeśli chcecie coś o nim wiedzieć to pytajcie."- Czułem się jak na spowiedzi i dopiero teraz dopadły mnie wyrzuty sumienia. Dobra co mogę zrobić jestem tu przykuty i nic nie zrobię bez tej wody. -"Dzięki że się zgodziliście dołączyć do mojej załogi. Jakbym mógł wstać to bym was uściskał,ale chyba jeszcze tu sobie trochę poleżę. HAHAHA"-

Yoarashi - 10-01-2012 22:11:39

Na twarzy chłopaka pojawił się tajemniczy uśmiech, trudno powiedzieć cóż wyrażał.
- " Trójka gnojków pobiła czwórkę Marines ? " - młodzieniec pochylił nieco głowę, spoglądając spode łba na nieudolnych oficerów.
- " Co pomyślą ludzie gdy się o tym dowiedzą ? Zawrzyjmy układ, powiedzcie mi jak wyglądają ci ludzie, a ja wam ich dostarczę, w zamian, wy powiecie mi o przemytnikach w tym rejonie. Powiedzmy, ze zajmuje się eliminacją podobnych pasożytów, więc jak ? " - barwa jego głosu nie zmieniła się, pozostawał on spokojny i jednostajny, jedynie w ostatnich słowach uniósł się nieco, podkreślając swe zdanie na temat osobników półświatka przestępczego.

Saya Kagetsuki - 10-01-2012 23:16:56

"-To nie czas ani miejsce na takie rozmowy panowie. Musimy się ukryć. Zapomnieliście już że mamy na ogonie marynarkę. Gdzie ten gówniarz się podziewa do jasnej cholery?" -Dziewczyna przestawała nerwowo z nogi na nogę, a w jej głosie słychać było złość i poirytowanie. Miała dziwne przeczucie że jeśli się nie pośpieszą to będą mieli naprawdę przesrane.
"-Najlepiej będzie jak pójdę przodem i zorientuję się jak wygląda sytuacja w innych miejscach na wyspie. Spotkamy się w porcie na nadbrzeżu"

Kaito - 11-01-2012 08:05:21

Wróciłem kiedy akurat panienka chciała gdzieś pójść. Natychmiast wylałem zawartość wiadra na Shater'a. Woda rozpuściła cały klej dzięki czemu był wolny. -"Przepraszam za to nie panuję w 100% nad swoją mocą."- Powiedziałem smutny do nich wszystkich. -" To co teraz robimy skoro jesteśmy tu razem, widziałem po drodze jakiegoś mężczyznę który dopytywał się rannych Marynarzy kto ich tak urządził. Nie wyglądał na słabeusza. Obawiam się że może tutaj przyjść w każdej chwili. Domyślam się że to twoja sprawka Aniki. Więc musimy jak najszybciej znikać."- Mówiąc to telepały mi się nogi ze strachu mimo że byłem z moim bratem i w dodatku jego przyjaciółmi.

Aiken - 11-01-2012 15:14:43

Marines przystanęli na chwilę i odwrócili się w jego stronę, gdy usłyszeli propozycję Yoarashiego. Zaciekawiło ich to, ot co. Mieli szanse nie dość, że oczyścić swe imię, to jeszcze nawet może dostać awans, za tą trójkę i to tak małym kosztem. W końcu nie codziennie trafia się jakiś Kotowaty, który potrafi unikać kul. Była co prawda też ta dwójka, ale nie byli pewni kto był odpowiedzialny za to, że nagle zostali postrzeleni i wylądował na nich jakiś cywil.
-"Układ powiadasz?" - przemówił znowu ten sam, zaś reszta znowu zaczęła mu się bacznie przyglądać.
Jego ton wskazywał, że nie raz szedł już na podobne układy i jest niezwykle zainteresowany.
-"Jeśli tego chcesz, zgoda." - spojrzał na niego nie do końca pewnym, ale badawczym wzrokiem - "Ale muszę Cię ostrzec, że nie wszyscy są "normalni"." - tu jego oczy przybrały poważny wyraz, widać, że mówił poważnie - "Była to grupa trzech młodzików, dwóch wyglądało normalnie, kształtna blondynka o zielonych oczach oraz szczupły fioletowowłosy chłopak. Trzeci za to jest dość zauważalny, ciemnyblondyn z parą czarnych kocich uszu i czarnym ogonem." - opisał grupkę - "W zamian udzielimy Ci informacji, których szukasz. Układ jest jasny." - skończył czekając na jego reakcję.

Shater - 11-01-2012 15:49:27

Co prawda byłem już wolny ale nie mogłem się ruszyć. -"Kaito fajnie że uwolniłeś mnie z kleju. ALE NIE MUSIAŁEŚ LAĆ CAŁEGO WIADRA NA MNIE !!!!!!!!!!!! "- Co teraz zrobić Saya na bank nie pomoże, Kyuu i Kaito nie mogą. Hmm... co by zrobić. Chwila mam pomysł.-" Kaito użyjemy twojej katany. Przełóż pasek pod moimi pachami i ciągnij mnie dopóki nie wrócę do normy."-

Aiken - 11-01-2012 16:35:19

(Notka od MG: Shater, to była morska woda, więc nie jesteś w stanie się ruszyć.)

Kyushou - 11-01-2012 17:26:56

Wysłuchał uważnie Shater'a, bo w sumie nie mógł zrobić nic innego, chodź nie chodziło mu o takie szczegóły, jeśli będzie chciał się czegoś o Kaito dowiedzieć, to się go zapyta wprost. Kiedy Numchakowy zaczął temat z załogą, Ogoniasty chciał zaznaczyć, że tak teoretycznie nie zgodził się na wstąpienie do załogi, ale przerwała mu blondynka. Już wcześniej wyczuwał, że jest poddenerwowana, ale nie spodziewał się, że aż tak. Zaczęło go to interesować. Właściwie nie samo zachowanie tylko jego powód, bo w końcu co im może zrobić 4 Marines, których już raz pokonali, a przecież nie ściągnął w pościg za nimi admirała, nie było sensu.
-"Spokojnie, przecież nic się nie dzieje." - odpowiedział, gdy tylko zaproponowała rozdzielenie - "Poza tym za zwykłą bójkę nie wyślą w pościg za nami admirała, nie? To było by idiotyczne." - spojrzał po nich, chcąc zobaczyć podzielają jego zdanie.
W tym momencie wrócił Kaito z wiadrem wody, które wylał całe na Fioletowowłosego. W odpowiedzi Kyushou opuścił ze zrezygnowaniem głowę, przykładając dłoń do czoła. Powód tego był tylko jeden, mianowicie: Jakim trzeba być idiotą, by wylać całe wiadro morskiej wody, powtarzam, morskiej, na osobę, która posiadła moce diabelskiego owocu, zwłaszcza, że samemu jest się posiadaczem takich mocy!? Uszaty się po prostu z lekka załamał akcją Czarnowłosego. Nie było mu dane jednak długo pozostać w takim stanie, gdyż Klejowy zaraz podzielił się z nimi informacją, że ktoś jest zainteresowany ich grupą. Może i był on strachliwy, ale jest różnica między tchórzliwym strachem a prawdziwym, a ten u Kaito wydawał się Ogoniastemu być jednak tym prawdziwym.
-"Jeśli ktoś chce za nami podążać, to rozdzielenie się raczej nie jest dobrym pomysłem, prawda?" - zwrócił się do Saya'i, która właśnie zamierzała ich opuścić, ignorując Shater'a drącego się na brata.
Co mogło zdziwić, jego głos ciągle pozostawał wesoły i luźny, jak gdyby w ogóle nie przejmował się tym gościem. Jednak nie znali tej osoby, więc trzeba było przyjąć, że tak samo prawdopodobny jest fakt, że chce z nimi walczyć jak i ten, że chce tylko ich znaleźć.

Kaito - 11-01-2012 18:17:37

-"Przepraszam za tamto.”- Mogłem to przemyśleć zanim wylałem tą wodę. -„Okej fajny plan już się biorę do roboty."- Powoli i ostrożnie przełożyłem pasek pod jego plecami i zaczepiłem o jego ręce. Po wszystkim byłem gotowy ruszyć do portu. Pomysł dziewczyny jest do niczego trzeba ją zatrzymać jak najszybciej.-"Co jak co wydaje mi się że tamten facet nie jest przyjemną osobą. Więc pomysł z rozdzieleniem się jest do niczego. Jak to mówią co się nie odwlecze to nie ucieknie. To jak ruszamy?? Fajnie że problem z Shater'em tak szybko załatwiliśmy. Możemy teraz uciekać, bałem się przebywać ze znajomym marynarki a co dopiero z nim rozmawiać.

Yoarashi - 11-01-2012 18:20:42

Umowa została zawarta. Czarnowłosy młodzieniec odwrócił się od oficerów, akurat by dostrzec, jak jakiś dzieciak przyspiesza kroku po ich minięciu. Czyżby słyszał o czym mówili i przestraszył się ? Do tego niósł wiadro z wodą, po co mu ona była ? Zmarszczył brwi, zastanawiając się nad tym co dalej zrobić. Ruszył spokojnym krokiem w ślad za pospiesznie oddalającym się chłopakiem, strach nigdy nie był bezpodstawny, wiedział o tym dobrze. Musiał on wiedzieć coś o całej tej sprawie, inaczej nie starał by się tak szybko zniknąć im z oczu, a jeżeli nawet nie, nie było nic przeciwko temu by zapytać.
Podążył więc jego śladem, przemierzając opustoszałe wieczorną porą uliczki tej mieściny, do której dopiero co dotarł.

Saya Kagetsuki - 11-01-2012 18:48:32

"-Masz racje Kyu trochę mnie poniosło" -dodała nagle się zatrzymując.
Przeklinała się w tym momencie z powodu swojej lekkomyślności. Nie mogła zostawić tego idioty samego, zwłaszcza w takim stanie. Jej spojrzenie skierowała w stronę Shatera, który opieprzał swojego brata. Saya westchnęła.
"-Zabierajmy swoje tyłki i wynośmy się stąd. "- w jej głosie było słychać nutę zrezygnowania. Miała już serdecznie dość użerania się z "kapitanem" i jego młodszym bratem. Przez cały czas słowa Kaito nie dawały jej spokoju. To jak wyglądał i zachowywał się chłopak po powrocie, dało jej jasno do zrozumienia, że osoba którą widział w wiosce nie jest kimś pokroju marines z którymi walczyli do tej pory.
"-Tędy...To najkrótsza droga by wydostać się z wioski prowadzi wprost do portu" - ruszyła powoli we wskazanym przez siebie kierunku
"-Idziecie czy nie ?" - zapytała

Aiken - 11-01-2012 19:06:28

-"Gdy skończysz, znajdziesz nas w posterunku marynarki, tam udzielimy Ci informacji." - rzucił za Yoarashi'm.
Byli pewni, że nie da sobie rady, jednak aura jaką był otoczony tajemniczy jegomość sprawiała, że sądzili, że może uda mu się coś zdziałać. W sumie nie mieli też nic do stracenia, a nawet do zyskania i to dużo. Informacje są mała ceną za trójkę takich gnojków, a jak jeszcze ten gość zacznie eliminować typy spod ciemniej gwiazdy, to będą mogli wszystkie zasługi przypisać sobie, plan idealny. Skierowali się w stronę obrzeży wioski, jednak przeciwną niż Łowca.

Kaito - 11-01-2012 19:07:38

-"Tak jest Aneki!!! Chodź Ogoniasty musimy zwiewać jak najszybciej."- Ruszyłem jak najszybciej za dziewczyną nie zwracając na jęki Shater'a. Pewnie mnie potem dostanie mi się za to ale teraz nie czas na to. Kiedy trafiłem do wskazanej uliczki, odwróciłem się do nich. Stali w tym samym miejscu. -"Co jest dlaczego nie idziecie. Dopiero co mówiliście że trzeba zwiewać."- spojrzałem potem na Shater'a który stracił przytomność od potrząsania. -"A niech to. Tym razem na pewno mnie zabije. Dobra tam zastanowimy się nad tym potem teraz zwiewamy."-

Kyushou - 11-01-2012 20:19:37

Gdy tylko Shater był gotowy do transportu a Saya wskazała im drogę, miał już ruszyć, kiedy to zobaczył pędzącego z niesamowitą prędkością Kaito. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie fakt, że ciągnął za sobą Shater'a, i to po ziemi! "To go zaboli...", pomyślał, patrząc, jak Numchakowy podskakiwał, obijany o podłoże. Na szczęście rana na jego głowie już się w większej części zagoiła, więc nie było problemu, że coś mu się tam stanie, ale i tak będzie potrzebne chyba kolejne opatrzenie. "Ech... Oto i życie lekarza", uśmiechnął się sam do siebie i jeszcze na chwilę odwrócił w stronę, z której przyszli, jakby chciał coś zobaczyć, a może zauważyć, lecz zaraz ruszył za kompanią, przyspieszył kroku i ich dogonił. Po chwili spojrzał przed siebie, szukając Wesołych Ciemnowłosych. Zobaczył ich trochę dalej, Shater był już nieprzytomny, więc tak, to oznaczało kolejne zajęcie dla niego. Nie smucił się jednak z tego faktu, lubił to, poza tym był dobry, więc czemu tego nie robić.
-"Idziemy, idziemy..." - Uszaty odpowiedział Klejowemu - "Raptus z Ciebie, nie powiem." - uśmiechnął się znowu pod nosem.
W sumie to nawet by został i przygotował miłe "powitanie" dla tego Ktosia, który rozmawiał z marynarzami, ale nie lubił w takie sprawy mieszać innych, póki nie upewnił się, że wszystko odpędzie się w luźniej atmosferze, a nie wiedział, czy aby gość nie będzie brał rzeczy na poważnie, więc poszedł.

Yoarashi - 11-01-2012 20:27:25

Szedł spokojnym krokiem, nie musiał się spieszyć. Przestraszone ofiary popełniają wiele błędów, więc pogoń za nimi często była zabawna. Robili wiele hałasu, po którym łatwo było ich wyśledzić. Pamiętał, jak wiele razy miał do czynienia z grupkami rzezimieszków oraz co mniej okrzesanymi piratami. Wszyscy kończyli tak samo... Wielu mieszkańców Gecko miało mu za złe takie postępowanie, twierdzili, że ściągnie ono na nich więcej kłopotów, lecz on się tym nie przejmował. Chciał tylko spokoju, a gdy ktoś go zakłócał, ponosił tego konsekwencje.
Możliwe, że ten nocny spacer potrwał by dłużej, gdyby nie krzyki jakie wydał z siebie bojaźliwy młodzik. Te natychmiast naprowadziły go na trop, tak wyraźny, jak słońce na bezchmurnym niebie.
Wyszedł powoli zza zakrętu, szeroka, brukowana ulica była niemal pusta, znajdowały się na niej tylko cztery, oświetlone ciepłym blaskiem lamp osoby. Jedna leżała, najwyraźniej ciągnięta przez chłopaka, który wcześniej niósł wodę. Pasował on do opisu, szczupły, o fioletowych włosach. Zaraz obok młoda kobieta o jasnych włosach i szmaragdowych oczach. Był jeszcze jeden, zdający się całkowicie nie przejmować sytuacją osobnik, którego głowę przyozdabiały kocie uszy, a za plecami kołysał się długi ogon.
Ruszył ku nim, dzieliło ich dziesięć kroków.
- " Robicie o wiele za dużo zamieszania jak na tą późną porę... " - zbliżał się powoli, siedem kroków. - " Domyślam się, że to wy stoicie za ranami odniesionymi przez oficerów marynarki. " -cztery kroki. - " Wiecie chyba, jak poważnym wykroczeniem jest atak na oficera ? " - przystanął trzy kroki przed nimi. Ręce opuszczone swobodnie wzdłuż ciała, czarna, skórzana kurtka zawieszona swobodnie na barkach, pod nią biała,lniana koszula, na ramionach spory plecak podróżny, z doczepionym posłaniem i bukłakiem. Na biodrach szeroki, czarny pas, na nogach tego samego koloru spodnie i solidne, traperskie buty.
- " Mimo wszystko, nie wyglądacie na przestępców, a jedynie na przestraszone dzieci. Jeżeli poddacie się teraz, zapewne skończy się na tymczasowym areszcie i upomnieniu, jeżeli nie... " - sięgnął prawą ręką za siebie i dobył jednej z tonf. Począł nią powoli obracać, spokojnie, bez żadnych oznak zdenerwowania. Podobnie brzmiał jego głos, niskiej, czystej barwy, pozbawiony półtonów, pełen siły i przekonania.

Kaito - 11-01-2012 21:25:11

Opuściłem głowę i powoli opuściłem Shater'a. Zabrał swoją broń i ruszył w stronę Nieznajomego. Kiedy staną na przeciwko niego, a moi towarzysze byli za mną, wyciągną jedno z ostrzy. -"Czy ty nazwałeś mnie "tchórzem"."- Spojrzałem na niego wzrokiem którym można zabić. [i]-"Skoro uważasz się za takiego cwaniaka?? To pokaz na co cię stać. Kleista Fala!!!!!!!"- wymawiając nazwę techniki od razu ją wykonałem. -"Wycofajcie się on jest MÓJ!!"- mówiąc to byłem inną osobą niż dotychczas.

Kyushou - 11-01-2012 21:57:16

Kyushou w pewnym momencie zatrzymał się, miał niejasne wrażenie, że coś usłyszał. Coś jakby kroki, jednak w sumie mógł się przesłyszeć, razem z nim trzy osoby z grupy szły, poza tym mógł to być jakiś mieszkaniec, który wraca późno do domu. Normalnie wzruszyłby ramionami i poszedł dalej, jednak tym razem coś wyczuwał, ale nie w sensie zapachowym, jego zwierzęcy instynkt ostrzegawczy dał o sobie znać. Gdy tylko się zatrzymał, skupił się, by zbadać otoczenie. Nagle coś usłyszał, jednak nie pochodziło to od jego towarzyszy, dochodziło zza nich, a dokładniej z kierunku, z którego przybyli. Była to już mała odległość, więc wyraźnie rozpoznał kolejny dźwięk, który nałożył się na inne odgłosy tego późnego wieczora. Nie był pewien co to jest, brzmiało trochę jak kroki, ale wiedział skąd to słyszy. W następnej chwili odwrócił się w tamtą stronę.
-"Mamy towarzystwo..." - rzucił szybko do reszty, jego ton był spokojniejszy i bardziej skupiony.
Pomimo tego, jego twarz zdobił lekki, można nawet powiedzieć, że trochę zawadiacki, ale na pewno ciągle luźny i wesoły uśmiech, podobnie było z jego wzrokiem, który, pomimo że skupiony, był też radosny. Nie mylił się, po chwili zza zakrętu wyszedł Czarnowłosy młodzieniec, na nim skoncentrował swoją uwagę, gdyż wyraźnie wyczuwał od niego coś dziwnego, nigdy wcześniej się z czymś takim nie spotkał. Stał stabilnie, jednak nie był spięty, nie przyjął żadnej pozycji bojowej, co oznaczało jedną z kilku opcji. Albo nie zamierzał walczyć, albo nie doceniał potencjalnego przeciwnika, albo miał to wszystko gdzieś. Ja bym stawiał na tą pierwszą.
-" Z tego co wiem, to nie ma jeszcze ciszy nocnej..." - odpowiedział mu, gdy ten powiedział o zamieszaniu.
Głos Yoarashi'ego był spokojny, pełen siły i przekonania oraz poważny, za poważny. Już po samym tonie Uszaty wiedział, że nie polubi gościa. Wysłuchał jego "zarzutu", nie cofając się nawet o krok, jednak aura Czarnowłosego sprawiła, że jego wzrok się trochę bardziej skupił na nim, jednak nie na tyle, bo jednocześnie nie móc zareagować na bodziec z zewnątrz. Gdy zaś ten tylko wyciągnął tonfę, Ogoniasty pokręcił głową z rezygnacją, myśląc "Rany, why so serious...?".
-"Atak atakiem, jednak co jeśli to była obrona, wtedy raczej..." - nie dokończył, gdyż przerwał mu nikt inny, jak Kaito.
Wyraźnie był wkurzony, jednak nawet nie wiadomo czym. To sprawiło, że Kyushou na chwilę odwrócił głowę w stronę Klejowego, ten zaś szedł powoli w ich stronę z wyciągniętą bronią, jednak nieobnażonym ostrzem.
-"Ej, po co zaraz tak nerwowo?" - to był jedyny sposób, w jaki Uszaty mógł skomentować daną sytuację.
W sumie to raczej nie podziałało, gdyż Braciszek Shater'a zdawał się nie zawracać uwagi na słowa Panterki, jednak to co potem się stało nadało sytuacji jeszcze więcej smaczku. Otóż Kaito stanął obok Kyushou i najnormalniej w świecie zaczął krzyczeć na Yoarashi'ego. W normalnych okolicznościach Ogoniasty nie zrobiłby nic, ale tym razem musiał zareagować. Moment na to przyszedł wtedy, gdy Klejowy sięgnął po ostrze i chciał je obnażyć. W dosłownie jednej chwili Pantera złapał go za dłoń, która trzymała broń, zanim ten zdążył złapać za rękojeść. Wykonał jeden sprawny ruch, dzięki któremu zablokował mu rękę za plecami. Rezultat był taki, że Kotowaty stał zwrócony barkiem w stronę Czarnowłosego, zaś z boku był Kaito. Co prawda ciągle miał broń w ręce, jednak ją samą miał zablokowaną pewnym chwytem za plecami, tak, że nijak nie byłby w stanie sięgnąć po ostrze.
-Hej, hej, spokojniej..." - Kyushou zwrócił się do braciszka Shater'a.
Jego ton był nad wyraz spokojny oraz, o dziwo, wesoły, a nawet radosny, choć nie wiadomo co mogło go takim uczynić. Gdy tylko unieruchomił Raptusa, spojrzał znowu w stronę Yoarashi'ego.

Shater - 11-01-2012 22:40:27

Obudziłem się w ciemnej uliczce. Nie było przy mnie nikogo co mnie zmartwiło. Co prawda byłem jeszcze pod wpływem morskiej wody ale jestem w stanie już chodzić. Powoli wstałem i nagle usłyszałem głos Kaito. Od razu wyczułem kłopoty i ruszyłem w tamtym kierunku skąd słyszałem hałas.
Kiedy wyszedłem zza rogu budynku zobaczyłem Kaito który miał wypisane na twarzy że jest gotowy zabić. Na szczęście Kyuu zatrzymał go przed niepotrzebną walką. Po czym we dwóch stanęli w bardzo dogodnej pozycji dla Neko. -"Dzięki Ogoniasty że zatrzymałeś tego idiotę."- Spojrzałem w stronę nieznajomego. Od razu wszystko złączyło się w całość. Niech zgadnę wyzwałeś go od tchórzy czy coś w tym rodzaju. Strasznie tego nie lubi i wtedy dostaje napadu agresji."-
Powoli podszedłem do nieznajomego i wyciągnąłem rękę. -"Przepraszam za zachowanie mojego brata. Pod presją robi się nieznośny."-

Yoarashi - 12-01-2012 03:24:31

Stał spokojnie, lekko się uśmiechając. W jego chłodnym spojrzeniu coś się zmieniło, rozbawienie ? Tak można by to zinterpretować, widocznie bawiła go ta sytuacja. Nie poruszył się ani odrobinę, gdy porywczy młodzik wyrwał się w jego stronę. Zupełnie, jak gdyby wiedział, iż jego kompan go powstrzyma, bądź całkowicie się go nie obawiał.
- " Więc jednak ktoś z was potrafi myśleć rozsądnie... " - nuta ironii w głosie Yoarashi'ego grała łagodnie, lecz mocno. Jednak w uderzenie serca później, wesołe iskry zniknęły z jego ciemnoszarych oczu, które niebezpiecznie wyglądały spod na wpół przymkniętych powiek. Delikatny uśmiech zniknął z jego twarzy tak samo szybko jak się pojawił, pozostawiając wyraz tłumionego gniewu.
- " Ten dzieciak nie jest zamieszany w zranienie oficerów, nie interesuje mnie, dobrze, że go zatrzymałeś. Jednak wy to inna sprawa, sam potwierdziłeś, że do czegoś doszło, a marynarka nie działa bez podstaw. Musieliście zrobić coś, co spowodowało ich reakcję, a wynikiem tego są ich rany i wasza ucieczka... " - w tym momencie, na scenie zjawił się fioletowowłosy młodzieniec, którego cała postać przemoczona była wodą. To wyjaśniało po co nadpobudliwemu chłopczykowi było targać ze sobą wiadro, oraz mokry ślad na bruku.
Jego beztroskie zachowanie mogło być albo skutkiem uderzenia w głowę, co widać zdarzyło się niedawno, biorąc pod uwagę opatrunek, albo ze zwyczajnej lekkomyślności, co było najłagodniejszym określeniem. Kiriharu przeniósł nieprzyjazne spojrzenie na owego jegomościa, o ile słowa jakie wypowiedział zdawały się nie mieć dla niego najmniejszego znaczenia, o tyle gest wyciągnięcia ręki spowodował, iż oblicze czarnowłosego zmieniło się. Zmarszczone brwi i opadłe kąciki ust wyrażały tylko jedno, narastającą złość.
- " Widzę nie wszyscy obudzili się z głębokiego snu i wciąż nie wiedzą gdzie są... Jesteście winni zranienia czterech oficerów, podajcie mi choć jeden powód, dlaczego nie miał bym was wszystkich zaciągnąć na posterunek. "

Shater - 12-01-2012 09:42:26

-"AAA więc o to chodzi. Tak szczerze to była samoobrona. Prawda kłóciliśmy się w barze i było przez to głośno. Tylko ta przewrażliwiona banda urzędasów prawie od razu zaczęła strzelać niszcząc wszystko w środku. Nie mogłem pozwolić żeby tak przedni trunek po prostu się zmarnował. Dlatego musiałem spacyfikować ich zanim barman zbankrutuje. Jeżeli już masz kogoś obwiniać to mnie. Choć nie wydaje mi się żeby prawo było po stronie Pirata."- Skoro już mam trafić do więzienia to lepiej żeby ktoś bezstronny znał prawdę. Jednocześnie zapewnię bezpieczeństwo moim towarzyszom. Jak tylko trochę odpocznę to ucieknę bez problemu i może jednocześnie zdobędę jakiś ciekawy sprzęt od marynarki.

Saya Kagetsuki - 12-01-2012 15:22:27

Sytuacja była dość nieciekawa. Saya dobrze wiedziała, że jeśli nie uda im się tego rozegrać pokojowo to czeka ich niemiły pobyt w więzieniu marynarki. Sama osoba Łowcy wskazywała na to że nie jest powiązany z marines. Odwróciła się powoli by przyjrzeć mu się uważniej. Emanował spokojem i opanowaniem. Przez ułamek sekundy mogła zauważyć lekkie zaskoczenie na jego twarzy, które ustąpiło miejsca złości. Domyślała się że było to spowodowane słowami Shatera, który w jakiś sposób chciał wyjaśnić całą tą sytuacje. Typ taki jak on z pewnością nie podejmują się tego typu zadań z czystego altruizmu. Jeżeli nie wiadomo o co chodzi to chodzi albo o pieniądze, albo o informacje.
"-Nie chcę mi się wierzyć że osoba taka jak ty pomaga bezinteresownie marynarce. Ciekawi mnie co ci zaproponowali w zamian za dostarczenie nas do więzienia ?" - oparła obie dłonie na biodrach czekając na reakcje najemnika.

Kyushou - 12-01-2012 16:19:44

Trzymał Kaito pewnie, ale zarazem tak, by mu nie czegoś nie uszkodzić, gdyż przy okazji blokowania ręki, wykonał mu też pewien rodzaj dźwigni na nadgarstek, co by było mu łatwiej w razie potrzeby kolejnego uspokojenia narwańca. Jednocześnie z jego twarzy częściowo zniknął spokój, który został zastąpiony lekkim rozbawieniem. Najwyraźniej cała sytuacja lekko bawiła Uszatego, jednak pamiętając, że mają tu pewnego Nieprzyjaznego Za Poważnego Nieznajomego, nie rozluźnił się całkowicie, był wesoły, ale nie głupi. Zignorował ironiczną uwagę Czarnowłosego, jednak jego rozumowanie, które, powiedzmy szczerze, było pozbawione kilku faktów, nie mogło zostać bez odpowiedzi. Wypowiedzenie jej przerwał mu Shater, który ocknął się i podszedł do nich. Kiedy Fioletowowłosy zbliżył się do Yoarashi'ego, Kyushou spojrzał tylko na niego. Nie był to wzrok, jakiego można się spodziewać, czyli zdziwienia czy strachu, nie. Był to wzrok zaciekawienia tym, co się wydarzy. Poza tym nie robił nic, poza trzymaniem Klejowego oczywiście, gdyż wydawało mu się, że puszczenie go będzie złym pomysłem. Gdy Numchakowy skończył tłumacznie, Ogoniasty już miał dodać coś od siebie, ale tym razem przerwała mu Blondynka, która dotychczas stała i obserwowała sytuację. Po tym co powiedziała, postanowił nie wtrącać się i zająć pilnowaniem Kaito. Doszedł do wniosku, że Saya lepiej poradzi sobie w rozmowie z najemnikiem.

Kaito - 12-01-2012 23:07:27

-" Kyuu co ty wyrabiasz. On nazwał mnie tchórzem. Nie daruje mu tego."-
Powiedział wściekły na kotowatego kiedy został przez niego spacyfikowany. Wkurzał go ten chłopak. Od początku zachowywał się jakby był od nich lepszy a przewaga liczebna nie ma znaczenie. Wtedy z za rogu wyłonił się Shater. Kaito od razu złagodniał kiedy usłyszał jak jego starszy brat tłumaczy się z jego głupoty. Było mu wstyd zachował się samolubnie i nieodpowiedzialnie. Zmuszając brata do przeprosin. Kociak wciąż nie zwalniał swojej delikatnej a jednocześnie dobrze wykonanej dźwigni. W między czasie Saya zaczęła wypytywać obcego o powody jego działania. Prawda narozrabiali w barze ale jednocześnie za to od razy nie wysyła się Łowcy Głów.
-"Panterka możesz mnie już puścić. Będę grzeczny obiecuję."-
Kleisty powiedział to z wielkim żalem i wyrzutami sumienia. Od tej pory postara się kontrolować, dopóki cała sprawa nie ucichnie.

Kyushou - 14-01-2012 10:15:38

-"Um... Nie. Nie nazwał." - Kyushou odpowiedział Kaito.
Jego ton ciężko opisać, był połączeniem lekkiego zdziwienia, bo kiedy niby Klejowy mógł usłyszeć słowo "tchórz", rozbawienia, ponieważ zaraz może być zabawnie, choć to było mniej wyczuwalne niż zaskoczenie, bo Yoarashi był zbyt poważny, by z tej sytuacji wynikło coś ciekawszego oraz normalnego dla jego stylu mówienia luzu. Jednak kiedy Shater wyszedł i zaczął tłumaczyć zachowanie brata, ten się uspokoił.
-"No skoro obiecujesz." - Uszaty uśmiechnął się i puścił go.

Yoarashi - 14-01-2012 14:39:26

W milczeniu wysłuchał słów każdego z grupki awanturników. W końcu pojawiła się i jasnowłosa strzelczyni, dzięki czemu wszyscy oskarżeni znaleźli się w jednym miejscu. Oblicze ciemnowłosego młodzieńca na powrót było pełne spokoju i opanowania, jak gdyby nic się nie stało. Gdy jednak wszyscy powiedzieli już co mieli do powiedzenia, na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, trudno było powiedzieć co miał oznaczać, nie było to rozbawienie, czy kpina... zadowolenie ? Nagle, przed oczyma czworga znajomych rozegrała się dość kontrastująca z nieprzyjemną atmosferą scena. Z głowy szarookiego sfrunął drobny, żółty kanarek, w zasadzie pisklak. Maleństwo przysiadło na jego prawym barku, przyglądając się z zaciekawieniem ludziom przed nim.
- " Tak więc nie macie nic na swoje usprawiedliwienie... " - rzekł powoli, podkreślając każde słowo.
Stał dumnie, trzy kroki od niego, po jego lewej znajdował się nadpobudliwy chłopiec, na wprost, stojąc bokiem do niego, młodzieniec o kocich elementach aparycji, a na prawo filoetowowłosy, a przy nim zielonooka blondynka.
- " Jesteście tylko bandą rozrabiaków, którym potrzebna lekcja pokory... " - W jednej chwili pochylił się nieznacznie do przodu i ugiął nogi. Lewa kończyna wyrzuciła jego ciało w przód, co stanowiło początek wypadu ( 1 akcja ). Nim jeszcze wysunięta przed siebie druga stopa zdążyła ponownie zetknąć się z podłożem, nastąpił atak. Wystarczyło mniej niż mgnienie oka, by koniec cały czas obracanej w dłoni broni uderzył w bok głowy Shater'a, z siłą wystarczającą by na miejscu strzaskać czaszkę każdego, przeciętnego człowieka i rzucić nim na stojącego z jego ( Shater'a ) prawej strony kotowatego ( 2 akcja ). Miało to wytrącić tego drugiego z równowagi i pchnąć na osobę, którą on sam jeszcze przed chwilą powstrzymywał przed atakiem.
Jeden, błyskawicznie wykonany manewr pozwolił mu natychmiastowo skrócić dystans na tyle, by mógł sięgnąć swą bronią celu. Yoarashi nie bez powodu wymierzył w fioletowowłosego. Widział jak ten się porusza - ociężale i drętwo. Czy to wynik przemoczenia morską wodą ? Wskazywało by to, iż jest on użytkownikiem mocy diabelskiego owocu, których tak nie znosił Kiriharu. Ruch ten miał tez jeszcze inny powód. Jeżeli odziany w kimono chłopak wykonał by jakikolwiek unik, bądź nawet został odepchnięty przez swego kompana, koniec metalowej tonfy z jeszcze większą siłą sięgnął by Kyushou, z kolei umknięcie tego spowoduje ugodzenie dzierżyciela wielkiej katany.

Pierwszy półton koncertu wygrywanego przez serce minął. Postać Łowcy wsparła się na wysuniętej do przodu nodze, a jego atak nakreślił precyzyjnie mierzony łuk. Wtem, druga ręka młodzieńca, do tej pory swobodnie opuszczona wzdłuż ciała, wystrzeliła w natarciu, dzierżąc chwyconą tuż przed wypadem tonfę ( 3 akcja ). Skierowana na wprost dłuższa jej część pchnąć miała w bok użytkownika owocu pantery w przypadku, gdyby wcześniejszy atak na Shater'a powiódł się i tym samym praktycznie uniemożliwił mu unik. Ma to też na celu sięgnięcie go, w przypadku wykonania przez niego uskoku w tył, wraz z którymś z towarzyszy. Yoarashi świadom był, iż kocie cechy nie ograniczają się jedynie do wyglądu, zapewne i pewne cechy fizyczne zostały dodane do ludzkich możliwości chłopaka. W tym pewna doza szybkości i refleksu, które zaprezentował już wcześniej podczas blokowania natarcia Kaito. Jednak nawet te nie pozwolą mu umknąć przed zranieniem, jeżeli zdecyduje się chronić przyjaciół, a jeśli ich pozostawi, to ich czeka niechybne uderzenie metalowego oręża bruneta.

Shater - 14-01-2012 23:01:20

Same słowa Czarnowłosego o braku czegokolwiek na swoje usprawiedliwienie wzbudziło u mnie niepewność. Niestety moje przewidywania stały się prawdą. Od razu jak usłyszałem o "lekcji pokory" zrozumiałem że nie da się tego załatwić pokojowo. Bez wahania użyłem mocy szatańskiego owocu.

Pole walki szatańskiego owocu. Znajduję się w nim razem z Kaito.
Zauważyłem że pole walki jest o promieniu 7m od miejsca między mną a Kaito. Klepsydra wskazuje że mam tylko 4minuty przed automatycznym wyłączeniem. A więc jeżeli jestem w stanie się ruszać po ochlapaniu morską wodą to moja moc działa ale z ogromnymi ograniczeniami.-"Kaito !! zaklej go całego klejem. Ma nie być w stanie się ruszyć kiedy opuszczę pole walki."- Ja w tym czasie oddaliłem się jak najdalej mogłem za Nieznajomym.

Kyushou - 15-01-2012 00:17:26

Puściwszy wcześniej Kaito, był teraz skierowany przodem do Yoarashi'ego, skupiony na nim. Jego twarz ciągle zdobił uśmiech, tak jakby nie przejmował się aparycją Tonfowego, stał luźno i pewnie, gotów do reakcji w każdym momencie.
-"Bo nie jest ono potrzebne..." - powiedział spokojnym tonem.
Powoli gość zaczynał go wkurzać, a wtedy robił się nieprzyjemny, choć to i tak mało powiedziane. Banan, którego miał na mordzie, w pewnej części zniknął, ustępując bardziej spokojnego i skupionemu wyrazowi. Już wiedział, że nie będzie zabawy, a gość się od nich odczepi tylko, jeśli się go porządnie uderzy. Nie lubił w ten sposób załatwiać spraw, ale jak trzeba było komuś coś wtłuc do głowy, to nie było wyjścia. Niestety miał rację. Jak tylko Yoarashi wypowiedział swoje następne zdanie, pochylił się w przód i zaatakował. Kyushou zareagował natychmiastowo, reakcje i ruchy Pantery są szybsze niż człowieka, nawet wyszkolonego dodatkowo wzrok też jest czulszy, a był skupiony na nim, tutaj miał przewagę. Skoczył w jego stronę z tylko jednym zamiarem, zablokować, a właściwie nie tyle to, co po prostu trochę go przystopować. Jedną ręką zablokował jego cios, a właściwie kończynę, która go wyprowadziła. Uderzył zewnętrzną stroną w jego wewnętrzną, co sprawiło, że cały cios razem z częścią ciała został zboczył z kursu. W tym samym czasie wyprowadził szybki cios pięścią w boczną część żeber. Nie miało to na celu zranić go, czy zaboleć, miał się oddalić od Uszatego. Dlatego nie tylko uderzył, ale też wykorzystał podłoże, jako podporę i użył swojej siły, by odepchnąć Tonfowego.

(Oczywiście z racji użycia przez Shater'a mocy owocu, nawet go nie dotknął, bo czas się zatrzymał xD)

Kaito - 15-01-2012 08:21:48

Kaito dobrze znał pole walki Shater'a. Kiedy trenowali w Dojo nie raz z niego korzystali. Zaskoczyło go że morska woda tak bardzo osłabiła jego ciało mimo że był prawi suchy. Teraz to nie było ważne, nie mieli czasu na zastanawianie się. Podbiegł do Tonfowego i przytulił się do niego. Jednocześnie zalewał jego całe ciało klejem tak by nie był w stanie się ruszyć. Tworząc ludzką mumię z otworem na głowę. Robił to niezwykle dokładnie co zabrało mu dużo czasu ale jest twardy jak drzwi pancerne. Kiedy skończył klepsydra pokazywała że zostało 10sek do końca.
Moc szatańskiego owocu przestaje działa.
W jednej chwili cała sytuacja się całkowicie zmieniła. Tonfowy był całkowicie sparaliżowany przez klej Kaito który aktualnie się do niego przytulał. -"Nic ci nie zrobiliśmy i nie mieliśmy ochoty walczyć. Niestety nie dałeś nam wyboru. Przepraszam!!"- Kiedy go przeprosił pobiegł do brata by sprawdzić jak się czuje.

Shater - 15-01-2012 09:32:54

Od razu kiedy pole walki opadło. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa i upadłem na ziemię. Przynajmniej mój plan zadziałał i byliśmy bezpieczni. Podobały mi się to co powiedział Kaito do Nieznajomego. -"Nic mi nie jest po prostu się zmęczyłem. Możesz pomóc mi wstać?"- Kiedy tylko brat do mnie podbiegł wstałem z jego pomocą. Spojrzałem w stronę Nieznajomego. -"Za 6h glej sam puści. W tym czasie się ulotnimy. Mam nadzieję że kiedy znowu się spotkamy to załatwimy to pokojowo."- Odwróciłem się do mojej załogi. -"To jak uciekamy? Nie mamy dużo czasu."-

Yoarashi - 16-01-2012 17:50:52

Jedna chwila, ledwie oddech, a wszystko się zmieniło. Jego pęd został zatrzymany, a cale ciało stało się ciężkie, coś je krępowało... Stał nieco pochylony, jego prawe ramię już było wysunięte do przodu, lecz nim sięgnął celu, coś się stało... Otworzył szerzej oczy, co wyrażało tak nieczęste w jego wypadku zszokowanie. Lecz w uderzenie serca później, blade powieki znów na wpół skryły ciemnoszare tęczówki, gdy oblicze młodzieńca przybrało gniewny wyraz.
- " Więc tak to zrobiliście... " - rzekł spokojnie, wręcz z satysfakcją. Wodził wzrokiem po swych kończynach, które, tak jak cała jego postać, pokryte były grubą warstwą kleistej substancji. Następnie spojrzał na drobnych rzezimieszków przed sobą.
- " Płaczek może wytwarzać tą gęstą ciecz, coś jak klej, przemoczony dzieciak wstrzymuje czas, bądź coś w tym rodzaju, a dachowiec jest typem zwierzęcym. Jedynie dziewczyna nie posiada zdolności, bądź jeszcze ich nie ukazała... "- na jego twarzy pojawił się kpiący uśmiech. - " W końcu trafiłem na jakąś interesującą ofiarę... " - oblicze Yoarashi'ego spoważniało, gdy mimo wszelkim przeciwnościom, jego postać nieznacznie poruszyła się. Pamiętał to uczucie, pamiętał dobrze długie tygodnie i miesiące, gdy był skuty kajdanami w podziemnym więzieniu. Pamiętał jak z poranionych nadgarstków i kostek spływała jego krew, pamiętał każdą bolesną chwilę dawnego życia. Pamiętał, jak nieskończenie narastał jego strach. Lęk, który później przerodził się w niepowstrzymaną żądzę zemsty... Nie da się skrępować nikomu ani niczemu, żaden byt nie powstrzyma go przed podążeniem tam gdzie on chce. Nieważne kto stanie na jego drodze, nie cofnie się, bo taka jest jego wola...
Zmrużył oczy tak, że były jedynie cienkimi liniami, w nich, ta trójka już była martwa. Powoli przyciągał do siebie wysuniętą do przodu rękę, gdy nagle ! Usłyszał przestraszone ćwierkanie żółtego stworzonka na swym barku, które zostało unieruchomione tak jak on sam. W tej jednej chwili wyraz opanowania na obliczu ciemnowłosego zastąpiła istna furia. Spojrzał on na kanarka, po czym zwrócił się w stronę rozbójników.
- " Teraz na prawdę, chcę was zatłuc na śmierć... " - cała postać łowcy emanowała wręcz chęcią... nie chęcią, żądzą rozszarpania na strzępy tych, którzy stali mu na drodze. Zdawać by się mogło, iż fala lodowatego powietrza przetoczyła się po zebranych awanturnikach, zimna tak dojmującego, że aż bolesnego. Było to nic innego, jak mordercza intencja powoli wyrywającego się ze swego więzienia Kiriharu. Uczucie o sile wykraczającej po za granice ludzkie, sięgające wszystkich wokoło, ukazujące im makabryczny obraz ich własnego końca. Wdzierająca się w umysł, obezwładniająca strachem groza, właśnie nią otoczony był teraz kruczowłosy śmiałek.

Młodzieniec szarpnął się w przód, napędzany gniewem, który rozbudzał drzemiącą głęboko w nim siłę. Czuł jak ogarnia go ona, jak wypełnia całe ciało, wyrywa się na zewnątrz. W umyśle widział on jak dopada swe ofiary, jak rozrywa unieruchamiające go więzy... Więzy, które pod naporem jego wściekłości zaczynały puszcza.
Najpierw jego lewa noga, powoli, lecz niepowstrzymanie wyłaniała się z kleistej pułapki, która zdawała się przestać trzymać ciała, jakby odpychana niewidzialną barierą. Nie rozumiał tego, ale miał to gdzieś, liczyło się tylko dorwanie tych, którzy spróbowali go zatrzymać. Pamiętał, że coś podobnego zdarzyło się już kilka razy, gdy zaślepiający go gniew przejął nad nim kontrolę, gdy nie myślał o niczym innym jak dopięciu swego, za wszelką cenę, za każde poświęcenie.
Jedna noga stała wolna na podłożu, a gęsta ciecz zalewająca ciało nastolatka rozszerzała się na jego ramionach i torsie dając znak, że długo już nie wytrzyma.

Saya Kagetsuki - 21-01-2012 11:10:59

Po reakcji nieznajomego Saya wiedziała że pokojowe negocjacje się skończyły się nim na dobre się zaczęły. Wkurzyła się bo nie była w stanie nic zrobić. Gość, kompletnie oszalał. Całe szczęście został powstrzymany przez braci. Dziewczyna niewiele myśląc podbiegła do leżącego na ziemi chłopaka i podniosła go najdelikatniej jak umiała.
"-Musimy znaleźć jakieś schronienie. W tym stanie twój brat na niewiele się nam przyda "
-Dodała zwracając się do Kaito. Najdelikatniej jak potrafiła zarzuciła ramie nieprzytomnego Shatera i odwróciła się w stronę panterki.
"-Kyu osłaniaj nas zgoda? Odnajdziesz nas później zgoda "- zwróciła się do kotowatego po czym skierowała się szybko w stronę nadbrzeża.

Kyushou - 21-01-2012 14:05:07

Gdy czas znów zaczął płynąć, zaś Kyushou zorientował się, że Yoarashi jest cały pokryty klejem, od szyi przez tułów, ręce, nogi po stopy, wyprostował się, nawet nie zaczynając wybicia w jego stronę. Spojrzał w stronę Shater'a, który ledwo żywy leżał na ziemi. W głowie miał tylko jedną myśl, jak by tu oddalić się od Zbyt-poważnego-czarnowłosego. Jego krótkie rozważania przerwała Saya, która podbiegła do Numchakowego i zarzuciła go sobie na plecy. W tym momencie wpadł mu do głowy pomysł, oni z Kaito uciekną, zaś on sam zostanie, by odwrócić uwagę Tonfowego. Nie był może zbyt wytrzymały, ale zwinny i szybki, a tutaj właśnie liczyło się przeciąganie jak najdłużej. Co prawda nie wiedział jeszcze jak potem sam ma uciec, ale nie było to teraz ważne. Już miał otworzyć usta, kiedy Blondynka powiedziała dokładnie to samo, co chciał on. Jakby czytała mu w myślach. Jednak nie przewidziała jednej rzeczy, Czarnowłosy widział, gdzie zmierzają.
-"Saya, czekaj!" - krzyknął do Strzelczyni, a następnie zaraz zwrócił się do Klejowego - "Kaito! Zaklej mu głowę, szybko! Ma nic nie widzieć!" - poniósł ton, który stał się bardziej dynamiczny i rozkazujący, jednak ciągle opanowany.
Teraz pozostało tylko mieć nadzieję, że reakcja jego towarzyszy będzie szybka.

Kaito - 21-01-2012 14:31:14

-"Tak jest!!"- Powiedział wystrzeliwując ogromną ilość kleju w stronę Tonfowego. Tym razem klej był mocniejszy od porzedniej dawki. Chciał być pewien że przeciwnik nie zobaczy w którą stronę się wycofali. Potem szybko zajrzał do swojej torby i wyciągną pusty słoik. Wlał do niego swojego kleju po brzegi i położył go na ziemi. -"Masz tu zapas kleju jak by co"- Po czym szybko chwyciłem Shatera i uciekliśmy razem.

Shater - 21-01-2012 19:03:45

Zdziwiło mnie zachowanie Sayi. Widać jednak było że mój wybór członków załogi był trafny. Rozumieli się bez jakichkolwiek długich zdań. A jednocześnie współpracowali jak jeden organizm. Szkoda że nie jestem w stanie nawet im pomóc. Kiedy mnie podnieśli czułem się jak balast który im tylko przeszkadza. -"Przepraszam że jestem taki beznadziejny. :("- Powiedziałem to ze schyloną głową czując wielki ból w sercu. Podniosłem nagle głowę ku niebu i krzyknąłem ze wszystkich sił. "-Następnym razem pokaże na co mnie stać!!"- Łzy same zaczęły mi napływać do oczu. -"Mam dosyć być bronionym przez innych. Obiecuje wam przy najbliższej okazji będę bardziej przydatny."- Kiedy tylko skończyłem zabrali mnie jak worek do kartofli.

Yoarashi - 21-01-2012 23:23:41

Wiele czasu minęło, od kiedy płomień w jego wnętrzu bił takim gorącem. Podsycany gniewem, pożerał i palił wszystko na swej drodze, by w końcu wyrwać się ze swych okowów. Twarz jego przesłonił cień, na którego tle żarzyły się jego wściekłe oczy. Szarpnął lewym barkiem, czując jak wyślizguje się on z objęć kleistego więzienia, jakby rozpalająca go wściekłość topiła gęstą substancję i odpychała ją.
Nierozsądny młodzik zbliżył się do niego raz jeszcze, jakże nierozsądna była to decyzja. Któż bowiem wyciąga rękę w stronę rozjuszonej bestii ?
Lewe ramię Yoarashi'ego wyrwało się z grubego kokonu, z podobną do wężowej szybkością i agresją uderzając na przegub Kaito i zaciskając na nim straszny uchwyt.
- " Zatłukę cię... " - rzekł ochrypłym z wściekłości głosem, zaczynając wykręcać w tył nadgarstek chłopaka. - " ... Na śmierć ... "
Kiriharu opuścił łokieć w dół, pozostawiając trzymaną rękę posługującego się klejem nieszczęśnika jako oś obrotu. Potęgowana jego złością siła skumulowała się na stawie strachliwego chłopaka, łamiąc kość i wykręcając go do nienaturalnej pozycji.
Lecz nie puścił.
Nie miał zamiaru oswobodzić swojej ofiary, o nie. Drugą, wciąż pokrytą gęstą substancją ręką sięgnął do twarzy biedaka, zasłaniając mu usta i nos, by ten nie mógł oddychać. Jednak okrutnej scenie daleko było do końca. Nie wypuszczając pochwyconego nadgarstka, skręcił tułów i pchnął w dół przyciśniętą do oblicza Kaito rękę, by powalić go na ziemię.
Teraz szarpnął prawą stroną ciała, uwalniając drugą nogę. Dociskając jedną ręką obezwładnionego chłopaka, postawił lewą stopę na jego dłoni, przygważdżając ją tym samym do podłoża. Wolną już teraz dłonią, począł 'zdzierać' z siebie kokon. Osłonięte wyzwoloną przez gniew mocą ciało Yoarashi'ego nie dawało się ponownie zlepić, a wręcz odpychało kleistą substancję. Kilka chwil, a uwolni swój tors.
- " Jeżeli czegoś spróbujesz... " - rzekł do kotowatego, spoglądając na niego wzrokiem, który bardziej przypominał ten demona, niż człowieka. - " Skręcę mu kark, albo zmiażdżę krtań i uduszę... "
Pełna morderczej intencji aura wokół niego wahała się, lecz nie słabła. Była zimna, bolesna, a wciąż nie została całkowicie uwolniona.

Kaito - 23-01-2012 21:26:37

Kiedy tylko Kaito usłyszał krzyki Shater'a zatrzymał się. W tym momencie stał po lewej stronie zaklejonego chłopaka, około 5 metrów od niego. Odwrócił się do swojego starszego brata. -"Wiemy że jesteś silny i nas nie zawiedziesz. Teraz jednak musisz nam zaufać."- Krzykną to do Nunchakoweg. Kiedy tylko skończył Yoarashi uwolnił swoją rękę. W tym momencie było bardzo niebezpiecznie. Kleisty chłopak bez wahania podbiegł jeszcze 2 metry do przodu, by widzieć całą twarz przeciwnika. Po czym odchylił głowę do tyłu i zamachną nią do przody wypuszczając dużą kulę z kleju pod wysokim ciśnieniem wystrzeliła z jego ust, wycelowaną w głowę Yoarashiego. Jeżeli coś stanie na jej drodze to zostanie pokryte klejem w całości. Pocisk zaschnie od samego kontaktu z jaką kolwiek przeszkodą. Kaito od razu ruszył za oddalającą się Sayą z Shater'em na ramieniu. Po drodze przygotował obiecany słój kleju dla Kotowatego i zostawił go na ziemi.

Yoarashi - 23-01-2012 22:47:03

Uśmiechnął się tylko. Jakże głupi byli jego przeciwnicy ? Nie, to nie byli przeciwnicy, to były jego ofiary, tylko jeszcze oddychali. Uniósł dłoń na wysokość twarzy, zbijając na bok kleisty pocisk, po czym szarpnął prawym barkiem, wyswobadzając drugą rękę z kokonu. Chwycił wolną dłonią za oblepiającą jego tors substancję i bezpardonowym ruchem, zerwał ją z siebie jak szmatę. Jej resztki wciąż spływały po ciele Yoarashi'ego, gdy ten wyrwał z uścisku prawą nogę, stając wolnym na przeciw kotowatego młodzieńca. Tylko on pozostał na miejscu, reszta odeszła, lecz nie na długo. Przyklęknął na moment, sięgając po uwięzionego w kleju kanarka. Wyciągnął go z pułapki, na powrót sadzając na swym barku, po czym spojrzał w stronę ostatniego z opryszków.
- " Zostajesz jako męczennik ? " - rzekł spokojnie, lecz otaczająca go, pełna morderczej intencji aura nie słabła. Sięgnął po drugą tonfę i począł zbliżać się w stronę użytkownika diabelskiego owocu, jakby pozostawiał mu do wykonania pierwszy ruch. Spoczywająca w prawym ręku broń ponownie zaczęła się obracać, podczas gdy drugie ramię ciemnowłosego uniosło się na wysokość klatki piersiowej.
- " Dobrze, nadasz się na przystawkę dla zaostrzenia mojego apetytu... " - zabrzmiał głos Kiriharu, dało się w nim dostrzec nutę zniecierpliwienia, wywołanego z trudem powstrzymywaną żądzą rozszarpania na strzępy najbliższej w zasięgu osoby. Jego oblicze zdobił tajemniczy uśmiech, trudno było powiedzieć cóż oznaczał, lecz wystarczyło jedno spojrzenie, by wiedzieć, iż nie było to nic dobrego.

Kyushou - 25-01-2012 23:18:27

Nie był zbyt zadowolony z takiego obrotu spraw, miał nadzieję, że jego towarzysze wystarczająco dobrze zatrą za sobą ślady, a co najważniejsze zrobią to szybko, gdyż nie wiedział, ile czasu uda mu się im kupić. Jak zwykł jednak mawiać, "do odważnych świat należy". Zaraz po tym, jak krzyknął w kierunku Saya'i, sięgnął do Eisei. Od momentu, kiedy tylko Yoarashi się pojawił, czuł się nieswojo a nasiliło się to, kiedy został uwięziony przez Kaito w kleju. Zdecydowanie coś było nie tak z Czarnowłosym, nie był zwykłym cywilem. Wyczuwał coś dziwnego, coś strasznego, a źródłem był właśnie Tonfowy. To właśnie było powodem, że sięgnął po coś specjalnego na taką okazję. Wykorzystał fakt, że Nastawiony Do Nich Wrogo Osobnik był skupiony na Klejowym i w tym samym czasie wyciągnął małą, czarną pigułkę. Trzymał to zawsze na sytuacje, w których zwykły ludzki strach mógł na niego wpłynąć. Co prawda nie odczuwał jeszcze jakiegoś bardzo dużego dyskomfortu, ale doszedł do wniosku, że powodem takiego stanu rzeczy, jest fakt, iż Yoarashi jest skupiony na całej czwórce na raz i był niemal pewien, że gdy zostanie sam, nie będzie już tak łatwo, może zacząć się lekko wahać w swoich czynach. Czekał cierpliwie aż Shater, Kaito i Saya opuszczą teren, obserwując wydarzenia i pożegnał ich myślą "Tylko teraz nie dać mi się złapać, jasne?", po czym pojawił się na jego ustach lekki uśmiech. Tym razem jednak był już inny, bardziej zaczepny, pewny siebie, mogło to oznaczać tylko jedno: szykuje się niezła zabawa na poziomie wyższym niż zwykła burda w barze z Marines. O nie, teraz będzie znacznie ciekawiej. Patrzył w spokoju, jak Yoarashi zrywa z siebie kolejne kawałki kleju, nie robił nic innego, w końcu nie chciał go pokonać czy zabić, ale zyskać na czasie. Gdy ten wyciągnął kanarka, Uszaty połknął tajemniczą tabletkę. (Teiryu - poziom 1, 15 min) Nie odpowiedział na pytanie Tonfowego, tylko spojrzał mu prosto w oczy, mówiąc sobie w myślach "Zyskałem na pewno 15 min, może uda się więcej". Jego wzrok mówił, że jest gotowy na "zabawę".
-"Uważaj tylko, żebym Ci nie utknął w gardle." - padła riposta Ogoniastego.
Był skupiony i czujny, zwinny i luźny, pewny i gotowy, lecz nie atakował. Łatwiej jest się bronić niż atakować, zwłaszcza, gdy przeciwnik ledwo powstrzymuje się od rozszarpania Cię na strzępy.

Yoarashi - 27-01-2012 16:56:41

Szedł powoli, z każdym krokiem będąc coraz bliżej człeka pantery, którego zwierzęce instynkty z całych sił kazały mu uciekać. Chłodna, bolesna wręcz aura jaką emanował brunet sprawiała, iż zdawało się, że to nie człowiek zbliża się w jego stronę, a żądna krwi bestia, gotowa gołymi rękoma szarpać ciało i łamać kości. Lecz parający się medycyną młodzieniec gotów był na taką sytuację, wiedział, iż kiedyś jego wyostrzone zmysły i nabyty instynkt mogą zwrócić się przeciwko niemu. Za pomocą autorskiego leku stłumił swe odruchy, szykując się do stawienia czoła niebezpieczeństwu. Na tym przygotowania zostały zakończone, nadszedł czas by rozpocząć bój.
Pochylił się nisko i ruszył pędem w stronę ofiary. Nie widać było w nim lęku, o nie, to on go powodował. Z niepowstrzymaną siłą dopadł do przeciwnika, , w biegu wyprowadzając uderzenie prawym ramieniem. Nakreślony w mgnieniu oka łuk prowadzony był przez wirującą w dłoni tonfę, której przedłużenie mierzyło pod żebra kociego zawadiaki. Jednak wiedział, iż jego oponent nie będzie stał w miejscu, a starał się będzie umknąć przed zranieniem. Lecz gdy stal pędziła, reszta ciała szarookiego nie pozostawała bezczynna. Wykorzystując zamach pierwszego natarcia, ciemnowłosy łowca parł do przodu. Zawirował na prawej nodze, zarazem uginając ją mocno i prostując drugą kończynę, by sięgnąć stóp swego oponenta i podciąć je. Jeszcze serce nie zdążyło zagrać drugiego półtonu, a z niegodzącą się z ludzkiej istoty sprawnością, Kiriharu poderwał się z ziemi, ponownie ruszając na przeciwnika, by wraz z ruchem całego ciała, uderzyć dzierżoną w lewym ręku tonfą na wysokości klatki piersiowej użytkownika diabelskiego owocu.
Z każdym kolejnym ruchem napierał do przodu, nie pozwalając przeciwnikowi uciec po za zasięg, zmuszając tym samym do obrony przed druzgocącymi atakami. Stal przeciw ciału i kościom, szpony przeciw ludzkiej broni.

Shater - 27-01-2012 18:02:29

Obecny bieg sytuacji był dla mnie strasznym przeżyciem. Wszyscy dawali z siebie wszystko a ja leżałem jak worek kartofli, który wszyscy noszą bo szkoda im go zostawić na pastwę losu. Jedyne co mi zostało to odpocząć by potem być gotowym do wsparcia ich w krytycznej sytuacji. Kiedy tylko oddaliliśmy się znacznie to po prostu zasnąłem. To nie było trudne, nie raz zasypiałem na drzewach czy skałach a na ramieniu Sayi było mięko i przyjemnie.

Kaito - 27-01-2012 21:52:33

Kiedy uciekali Kaito zobaczył że Shater śpi. Zatrzymał ją na chwilę.-"Poczekaj ja go wezmę."-Powiedział szukając czegoś w torbie. Nie czekając na jej odpowiedź chwycił brata i założył na siebie drugą koszule. Po czym przykleił go do swojej koszuli plecami. Kiedy znajdą jakiś statek to po prostu zdejmie z siebie koszulę dzięki czemu nie będą scaleni na nie wiadomo jak długo.W tym momencie Shater był przyklejony do niego plecami. -"Dobra teraz możemy uciekać. Prowadź do portu."- Powiedział kontynuując bieg. Stara się biec z nim niezwykle ostrożnie.

Kyushou - 28-01-2012 00:16:46

Gdy Czarnowłosy stawiał kolejne kroki, zmniejszając dzielącą ich odległość, Kyushou stał pewnie, jednak nie sztywno, gotów był na reakcję w każdej chwili. Jego wzrok był podobny, skupiony na przeciwniku, gotowy wychwycić nawet najmniejszy ruch. Uszy nie pozostawały w tyle, jeśli tylko coś w bliskiej okolicy wydałoby dziwny czy niepokojący dźwięk, Uszaty zaraz będzie o tym wiedział. Jego twarz zdobił lekki uśmiech, choć na pewno nikt nie widziałby w tej sytuacji nic śmiesznego. Jednak nie oznaczał on radości czy rozbawienia, nie, ten był oznaką czegoś innego. Może gotowości bojowej, a może pewności siebie? Któż to wie, ale jedno było pewne, nie było to lekceważenie. Zawsze doceniał swych przeciwników, gdyż nigdy nie wiadomo, czym mogą nas zaskoczyć.
Gdy Yoarashi pochylił się i ruszył w stronę Kyushou, ten lekko ugiął nogi, nie wiedział jeszcze, co Czarnowłosy zamierza zrobić, ale był pewien, że nie będzie to tylko straszenie. Patrzył na niego pewnie, jakby w ogóle nie odczuwając działania aury, jaką emanował. W chwili, w której Szarooki wyprowadził cios, była chwilą, w której już wiedział co zrobi. Zareagował natychmiastowo, jego szybkość i refleks nie były ludzkie i to w dosłownym znaczeniu oraz kilkukrotnie je przewyższały, nie wspominając o zwinności i płynności ruchów. W mgnieniu oka skoczył na raz w lewo i do przodu, jednocześnie nadając ciału lekki ruch obrotowy oraz zbijając zewnętrzną stroną prawego przedramienia cios w stronę, w którą był kierowany. W efekcie blokował jego rękę swoją oraz był skierowany przodem do jego boku. Następnie wykorzystując pęd, wymierzył kopnięcie, a właściwie uderzenie kolanem, o którym można by powiedzieć, że było "z półobrotu", celując w żebra przeciwnika.
Wiedział, że walka w całkowitym zwarciu nie jest dobrym pomysłem, nie w takich okolicznościach. Jego cel to grać na czas, nie wygrywać, przynajmniej nie tym razem. Był niczym Pantera, szybki, cichy, zwinny, precyzyjny.

Yoarashi - 28-01-2012 13:39:25

Wysoki młodzieniec poruszał się z iście kocią gracją. Elegancja i zwinność przeciwstawiały się brutalnej sile i mocy żądnej krwi bestii. Tutaj wszystko mogło rozegrać się w ciągu ułamków sekund, tak też się teraz działo. Wojownik pantery, łamiąc wszelki strach, nie uciekł, a skoczył w stronę pędzącego przeciwnika. Z lekkością poderwał swe ciało w powietrze, zarazem wprawiając je w płynny obrót, będący doskonale spasowanym z łukiem kreślonym przez ramię Yoarashi'ego. Zamaszysty atak przemknął tuż przed postacią kociego zawadiaki, który ostrożnym ruchem zepchnął go dalej, w tym samym momencie ponownie stając na brukowanym podłożu. Lecz i to był dopiero początek !
Nie przerywając tanecznego piruetu, śmiałek uniósł lewe kolano, mierząc nim w odsłonięte, prawe żebra bruneta. Atak pewny i śmiały, niemal nie do obrony... niemal. Jakże wielkim zdziwieniem musiało być dla Kyushou, gdy jego oponent, tak jak wcześniej on sam, prześlizgnął się tuż obok niego, pozbawionym wahania ruchem zniżając do niskiego kucnięcia, czym umknął przed ugodzeniem w bok. Postać łowcy zawirowała na mocno ugiętej, prawej nodze, zarazem prostując lewą i podcinając stojącego tuż przy nim medyka. Kontynuując manewr, najemnik wykończył obrót potężnym uderzeniem dzierżonej w lewej dłoni broni. Wsparte pędem całego ciała natarcie z druzgocącą siłą runęło na lewe ramię jasnowłosego chłopaka, stal okrutnego oręża gotowa była skruszyć półmetrowej średnicy konar drzewa, a nawet cegłę w murze, co dopiero ciało i kości.
Wszystko trwało tyle co jeden z niezliczonych cykli spokojnie bijącego serca, rozpoczynając się z pierwszą jego nutą i kończąc w momencie przebrzmienia drugiego półtonu. Moc ataku odrzuciła panterę o ponad metr w tył, rzucając jego ciałem o zimny kamień. W czas ten, łowca stanął wyprostowany na przeciw powalonej na ziemię ofiary. Z jego oblicza zniknął uśmiech oczekiwania, a pojawił się grymas złości i niezadowolenia, może zawodu ? Zatrzymał się o krok przed nieszczęśnikiem, z wirującą w prawej dłoni tonfą, gotową do kolejnego uderzenia.
- " Masz wybór, poddać się i pójść ze mną na posterunek Marines, albo stawić opór i zostać tam zaciągniętym po tym jak już będziesz niezdolny do jakiegokolwiek ruchu. Z tego co zrozumiałem, to nie ty byłeś prowokatorem wydarzeń z oficerami Marynarki, więc czeka cię najwyżej areszt na kilka dni. Więc ? "

Kyushou - 29-01-2012 21:06:15

Nie spodziewał się, że to będzie koniec. Ba! Nawet byłby takim rozwojem wypadków trochę zawiedziony. Gra na czas, grą na czas, ale gdy się trafia okazja do "potańczenia" dookoła przeciwnika nie dając się trafić, to ciężko z niej nie skorzystać. Jednak problemem było nastawienie "partnera do tańca", które najprościej można określić słowami "niezbyt przyjazne".
Czas płyną w miarę jak obydwaj się rozkręcali, a żaden nie pokazał jeszcze swej pełnej mocy, więc zapowiadało się ciekawie. Kyushou swym uderzeniem planował zwiększyć trochę dystans, jednak jego plany zostały szybko i sprawnie pokrzyżowane przez manewr Yoarashi'ego, który teoretycznie był jednocześnie prosty i skuteczny. Niestety tylko w teorii, gdyż jak pokazały następne wydarzenia, w praktyce okazał się tylko prosty. Szybkie kucnięcie uchroniło go przed uderzeniem, niestety sprawiło, że odsłonił się na niektóre ataki, co Uszaty zamierzał wykorzystać. Nie zwlekając nawet chwili, odbił się nogą, na której stał, lekko w górę, by w następnym ułamku sekundy odbić się drugą od ciała Yoarashiego. Jego "skok" nie był wysoki czy długi. Miał na celu trochę oddalić Ogoniastego od Czarnowłosego. Nie pozostając w powietrzu na zbyt długi okres czasu, prawie natychmiast wylądował stabilnie na ziemi w odległości 3-5 metrów od oponenta.
Nawet na moment nie spuszczał przeciwnika z oczu, jak już pisałem, byłoby to brzemienne w skutkach. Stał stabilnie i luźno, gotowy na ruch w każdej chwili. Jego aparycja zmieniła się trochę od samego początku walki. Był bardziej skupiony, spokojny, czujny, jednak cały czas w jego oczach było widać dziki płomyczek oraz lekki i wesoły uśmiech na ustach.

Ysil Erve - 30-01-2012 13:34:48

Osąd MG:

Kyu ma przewagę w tej walce, jest naturalnym drapieżnikiem + prędkość, zwinność i refleks są wpisane w jego naturę jako kotowatego, dodatkowo jest skupiony na swoim zadaniu. Yoarashi będąc wściekłym podejmuje decyzje impulsywne, nieprzemyślane i jest pod wpływem silnych emocji co zaburza jego osąd. Jednocześnie warto wspomnieć, że jego moc pod wpływem emocji ulega zwiększeniu - jeżeli Kyu dalej utrzyma dystans i będzie działał racjonalnie, nie dając się trafić, wygra. Jeżeli walka potrwa zbyt długo - Yoarashi opadnie z sił i/lub zostanie pokonany przez Kyu.

Walczcie dalej...

Saya Kagetsuki - 30-01-2012 22:58:25

"-Nie gadaj głupot idioto. Nie mamy czasu nad rozczulaniem się nad sobą. Musimy wykorzystać czas jaki dał nam Kyu na ucieczkę. Mam nadzieje, że nie da się załatwić temu popaprańcowi"- .Chwile potem dołączył do niej Kaito. Poprosił ją by tym razem on mógł zająć się bratem. Dziewczyna bez jakichkolwiek protestów spełniła prośbę młodego.
"-Musimy się pośpieszyć. To jedyna droga jaka prowadzi do portu" - wskazała na brukowaną ścieżkę na końcu której widać było liczne zabudowania. Dziewczyna szybkim krokiem udała się prosto przed siebie Po kilku minutach marszu jej oczom ukazał się malowniczo położony port z licznymi statkami zacumowanymi do brzegu. Wiele z nich posiadało pirackie bandery, inne zaś, czekały na przyszłych właścicieli. Chwilę potem dołączył do niej Kaito wraz z bratem. Saya z niepokojem rozejrzała się po otaczających ją uliczkach. Jej dłonie instynktownie spoczęły na schowanej za pasem broni. Na całe szczęście nie zauważyła żadnych marines szwendających się po porcie. Nie dostrzegła również żadnego okrętu marynarki zacumowanego do brzegu. Odetchnąwszy z ulgą zwróciła się do swoich towarzyszy
"-Jesteśmy na miejscu. Pozostaje nam jedynie poszukać statku i czekać aż Kyu wróci. Potem możemy wyruszać."

Kaito - 31-01-2012 19:39:06

Kaito zaczął rozglądać się za odpowiednim statkiem dla ich czwórki. Po chwili zobaczyłem odpowiedni. Była to Pinka z widocznymi oznakami użytkowania. Kleisty bez wahania wszedł na pokład i rozpoczął przegląd. Na pierwszy rzut oka było widać że statek wymaga fachowego przeglądu i malowania. Pierwsze co sprawdził był maszt który ku jego zdziwieniu był w doskonałym stania, następnie poszedł pod pokład żeby sprawdzić rdzeń statku który również był w dobrym stanie. Najgorzej wyglądał pokład i kabiny, można by było wnioskować że ktoś kiedyś zrobił na tym statku imprezę. Której uczestnicy w ogóle nie przejmowali się stanem Pinki. Po rutynowym przeglądzie zszedł na brzeg i skierował się do Sayi. -"Ten statek na pierwszy rzut oka wydaje się straszny ale wystarczą 2 dni pracy i będzie jak nowy. Możemy to wykorzystać by zejść z ceny nawet do 25 000B."- Szepną do niej tak by nikt oprócz ich dwójki nie był świadomy o czym rozmawiają.
Skierował się potem do kupca. -"Dzień dobry. Drogi panie chcielibyśmy kupić ten statek. potrzebujemy miejsca na imprezę a jednocześnie nie chcemy się zbytnio wykosztować. A na pierwszy rzut oka widać że to statek po przejściach. Więc co powie pan na 25 000B ?? Wydaje mi się to odpowiednia cena za taki statek. Nie wierzę by pan by dostał za niego więcej."- Kaito był niezwykle przekonujący. Widać było że zna się na rzeczy. Trzeba pamiętać że statek odstraszał klientów samym wyglądem. Przez co kupujący omijali go szerokim łukiem.

pojemnik na piasek i sól 160l https://lukaszsurma.pl/ Darmowa telewizja internetowa